Adopcja i synostwo – Tim Keller

Adopcja i synostwo – Tim Keller

Źródło: Keller, Tim. Galatians Bible Study, 1999.

PRZYPISANIE

Przypisanie vs. udzielanie. W jaki sposób życie i śmierć Jezusa mnie usprawiedliwiają? Przez przypisanie. Przypisanie jest terminem prawnym, oratorskim. Warto dokonać rozróżnienia pomiędzy przypisaniem a udzielaniem. Przypisanie oznacza umieszczenie czegoś na moim koncie, w moich aktach; udzielanie oznacza umieszczenie czegoś w mojej naturze. Mimo że nie jest to termin powszechnie używany, jeśli powiemy „przypisujesz mi motywy”, mamy na myśli: „traktujesz mnie tak, jak gdybym miał te motywy”. Zatem przypisywać oznacza traktować jak gdyby.
Podwójne przeniesienie. Jezus zbawia nas przez „podwójne przypisanie” – nasze grzechy (akta) są przypisane jemu i jego sprawiedliwość (akta) jest przypisana nam. On tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą (2 Kor 5,21). Ten klasyczny werset mówi nam o podwójnym przypisaniu. Po pierwsze, „Bóg uczynił go grzechem”. Czy Bóg „przypisał” mu grzech? Nie – on nie stał się grzeszny w swojej naturze. To znaczy, że Bóg potraktował go, jak gdyby. On został ogłoszony grzesznym i potraktowany jak grzesznik, obarczono go odpowiedzialnością za czyny grzesznika. On otrzymał wszystko to, na co zasługuje grzesznik. Po drugie, „my w nim stajemy się sprawiedliwością Bożą”. Jasno tu widać analogię do pierwszej części zdania, dlatego ten fragment nie oznacza, że Bóg udziela nam swojej sprawiedliwości. Oznacza on, że Bóg traktuje nas jak gdyby. Zostaliśmy ogłoszeni sprawiedliwymi i potraktowani jako doskonali. Otrzymaliśmy wszystko to, na co zasługują doskonale święci. To znaczenie jest jasne, gdy Paweł mówi, że jesteśmy sprawiedliwi wyłącznie „w nim”. On kocha nas „nawet jak” swojego Syna (J 17,23).
Poza okresem warunkowym. Jeżeli chcemy zrozumieć pełnię usprawiedliwienia, to musimy pojąć „podwójne przypisanie”. Jeżeli Chrystus wyłącznie wziąłby na siebie nasze grzechy (i nie dał nam swojej sprawiedliwości), to wtedy jego śmierć byłaby dla nas tylko odpuszczeniem grzechów, a my znaleźlibyśmy się na „zwolnieniu warunkowym”, podczas którego mielibyśmy być posłuszni i służyć Bogu. Jednak on nie tylko wziął na siebie naszą śmierć, ale również nasze życie. Nie tylko wypełnił zakon, płacąc karę – on również wypełnił zakon, przestrzegając go. Wynikiem jego życia jest „błogosławieństwo”; wynikiem naszego życia jest „przekleństwo”. Jeżeli w niego wierzymy, wtedy ma miejsce podwójne przeniesienie – przekleństwo, które wynika z naszego życia, zostaje przeniesione na niego (Gal 3,13), ale błogosławieństwo wynikające z jego życia przychodzi do nas (2 Kor 5,21). On nie kieruje nas z powrotem na „zwolnienie warunkowe”, ale poza nie, ponieważ sam wypełnił dla nas warunki tego zwolnienia. Przeto teraz nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie (Rz 8,1). To „podwójne przeniesienie” sprawia, że Luter nazywa chrześcijanina simul justus et peccator. W tym samym czasie jesteśmy w Bożych oczach grzeszni i całkowicie usprawiedliwieni.

ADOPCJA

Jednak istnieje „większy” zysk wynikający z łaski Chrystusa niż tylko usprawiedliwienie. Zostaliśmy również zaadoptowani do Bożej rodziny jako dzieci. Wyraża się to w przyjęciu naszych grzechów i naszego życia przez Jezusa na siebie. Bóg kocha nas teraz tak, jakbyśmy robili wszystko to, co robił Jezus. Kocha nas nawet tak, jak kocha swojego syna (J 17,23). Zatem adoptuje nas do swojej rodziny (Rz 8,14-16). Adopcja, tak jak usprawiedliwienie, nie jest zasadniczo zmianą w naturze, ale zmianą w statusie. Tak jak w przypadku adopcji cywilnej, nie tylko stajemy się kochanym członkiem rodziny, ale legalnie otrzymujemy pewne prawa i obowiązki.

WIARA I UCZYNKI

W jaki sposób to wszystko otrzymujemy? Przez wiarę. Ale czym jest „zbawiająca wiara”?
Wiara nie jest uczynkiem. Nasz nowy status opiera się całkowicie na zasługach Chrystusa, nie opiera się natomiast na niczym, co znajduje się w nas, nawet na naszej wierze. Marmurowy pomnik ma „przyczynę instrumentalną” (dłuto i młotek) oraz „przyczynę sprawczą” (rzeźbiarza). Zatem prawdziwą mocą i „wartością”, które powołały ten pomnik do „życia”, jest artysta; dłuto i młotek są tylko kanałami, za pomocą których moc i umiejętności artysty docierają do marmuru. Mimo to wiara jest tylko „przyczyną instrumentalną” naszego zbawienia. Sama w sobie nie ma wartości – w żaden sposób nie może ona uzyskać zbawienia ani na nie zasłużyć. Jeżeli poddamy się takiemu myśleniu, zaczniemy wierzyć, że musimy nadać naszej wierze większą jakość. W zasadzie wiara tylko pomaga nam dostrzec, że nasze potrzeby znajdują swoje zaspokojenie w Chrystusie. Ona właściwie nie przenosi na nas wartości Chrystusa.
Wiara odwraca wzrok od naszych uczynków. Paweł opisuje zbawiającą łaskę potężnymi słowami, gdy mówi: gdy zaś kto nie spełnia uczynków, ale wierzy w tego, który usprawiedliwia bezbożnego, wiarę jego poczytuje mu się za sprawiedliwość (Rz 4,5). Skoro List Jakuba i List do Rzymian 6 pokazują nam, że prawdziwa wiara zawsze prowadzi nas do dobrych uczynków, to dlaczego Paweł mówi: „kto nie spełnia uczynków”? Paweł w najbardziej wyraźny sposób pokazuje nam, że nie możesz być chrześcijaninem, dopóki nie zmienisz swojego stosunku nie tylko do grzechu, ale również do swoich najlepszych uczynków. W Liście do Filipian 3 Paweł pokazuje nam siebie jako studium przypadku, gdy mówi, że musiał uznać swoje osiągnięcia i wysiłki moralne za bezwartościowe (Flp 3,3-9).
Zbawiająca wiara nie jest tylko ogólnym przekonaniem o boskości Jezusa i o tym, że żył, zmarł i zmartwychwstał. Zbawiająca wiara nie jest również tylko zwykłym wysiłkiem, który polega na życiu dla niego, naśladowaniu jego przykładu i byciu mu posłusznym. (Zbawiająca wiara wiąże się z tymi obiema ogólnymi „wiarami” – przyjęciem faktów o nim i pragnieniem służenia mu – ale jest czymś odrębnym, dodatkowym). Prawdziwa różnica pomiędzy chrześcijaninem a niechrześcijaninem nie leży w ich podejściu do grzechu. (Zarówno chrześcijanin jak i niechrześcijanin zazwyczaj przyznają, że grzeszą i potrzebują przebaczenia). Różnica polega na ich stosunku do ich dobrych uczynków. Faryzeusze okazywali skruchę za grzech, ale chrześcijanin okazuje skruchę również za swoją „sprawiedliwość”, postrzegając ją nie tylko jako niewystarczającą, ale również grzeszną, ponieważ wykorzystywał ją do tego, by uzyskać zbawienie bez Chrystusa. To właśnie oznacza „nie spełniać uczynków” (Rz 4,5). To znaczy, że tym, co naprawdę staje pomiędzy Bogiem a grzesznikiem jest nie tyle grzech, co nasze dobre uczynki.
Wiara zawsze prowadzi do uczynków. Reformatorzy podsumowali biblijne nauczanie, mówiąc: „Jesteśmy zbawieni jedynie przez wiarę, ale wiara ta nigdy nie pozostaje sama”. Innymi słowy, mimo że nie jesteśmy zbawieni dzięki temu, że prowadzimy uświęcone życie, zbawienie prowadzi nas do życia pełnego wdzięczności i uwolnienia od niewoli grzechu do życia, które jest coraz sprawiedliwsze. Tak i wiara, jeżeli nie ma uczynków, martwa jest sama w sobie (Jk 2,17).

PROJEKT: SYN LUB NIEWOLNIK

List do Galacjan 4,5-9 mówi nam:

  1. Gdy staliśmy się chrześcijanami, „dostąpiliśmy usynowienia” (Gal 4,4-5). Staliśmy się Bożymi synami.
  2. Wcześniej byliśmy „niewolnikami”, ale już nimi nie jesteśmy. Tak więc już nie jesteś niewolnikiem, lecz synem (Gal 4,7).
  3. Mimo to, nawet jeśli jesteś chrześcijaninem, możliwy jest powrót do pewnego stanu niewolnictwa i utraty „synowskiej świadomości”. Lecz dawniej (…) służyliście tym, którzy z natury bogami nie są; (…) czemuż znowu zawracacie do słabych i nędznych żywiołów, którym ponownie, jak dawniej służyć chcecie? (Gal 4,8-9) (por. Rz 8,15: Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni. To znaczy, że możliwy jest powrót do strachu/niewoli, nawet jeśli jesteśmy Bożymi dziećmi).

Dlatego też dwa fundamentalnie różne sposoby życia to nie jest sposób a) religijny b) niereligijny, ale a) jako niewolnik, pełen strachu, lub b) jako Boże dziecko, pełne wiary, która działa przez miłość.
Chrześcijański wzrost zawiera w sobie dwuczęściową „dynamikę”. (Jest to w pewnym sensie „cykl spalania”. Jeżeli zostaje on odpalony i ma miejsce w sercu, jego wynikiem jest dynamiczny rozwój charakteru). Te dwie części dzielą się na „negatywną” i „pozytywną”. Wspomina się o nich w wielu miejscach:
Kol 3
w. 1.: Tego co w górze szukajcie, gdzie siedzi Chrystus po prawicy Bożej.
w. 5.: Umartwiajcie tedy to, co w waszych członkach jest ziemskiego, co jest bałwochwalstwem.
Hbr 12
w. 2.: Patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary, który zamiast doznać należytej mu radości, wycierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i usiadł na prawicy tronu Bożego.
w. 1.: Złożywszy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla.
Rz 8
w. 5.: Ci zaś, którzy żyją według Ducha, [myślą] o tym, co duchowe. w. 14: Ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi.
w. 13.: Jeśli Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie.
Gal 5
w. 25.: Jeśli według Ducha żyjemy, według Ducha też postępujmy.
w. 24.: A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje wraz z namiętnościami i żądzami.
Strona „negatywna” to skrucha, dzięki której możesz odkryć bałwochwalstwo w swoim sercu (Kol 3,5), dręczące cię grzechy (Hbr 12,1) i wykorzenić je na poziomie motywacyjnym (Rz 8,13). „Pozytywna” strona to wiara, postrzeganie siebie jako doskonałego w Chrystusie (Kol 3,1), który dokonał wszystkiego, od początku do końca (Hbr 12,2), dzięki czemu możemy być przyjęci jako synowie i córki Boga (Rz 8,14). To jest dynamiczne a) wykorzeniamy bożków naszego serca, i b) żyjemy zgodnie z naszą tożsamością jako Boże dzieci.
Te dwa elementy stanowią dla siebie nawzajem drugą stronę. Gdy zaczynamy od jednej, odkrywamy, że zawsze przechodzimy potem do drugiej. Jedna pobudza drugą; jeżeli jedna traci na znaczeniu, ograbia wtedy również drugą z jej mocy. Jak? Z jednej strony, brak wiedzy o naszym ogromnym grzechu i bałwochwalstwie sprawia, że zapłata Chrystusa na krzyżu wydaje się błaha, a jej przesłanie nie pobudza ani nie przemienia. Z drugiej strony, bez naszej wiedzy o całkowitej akceptacji i adopcji przez Chrystusa przesłanie o naszym grzechu tak bardzo by w nas uderzyło, że moglibyśmy mu zaprzeczyć albo je stłumić. Ale im więcej wiemy o jego nieomylnej, ojcowskiej miłości, tym lepiej jesteśmy w stanie stawić czoła samym sobie, swoim wadom i brakom, i im lepiej dostrzegamy swój grzech, tym bardziej doceniamy Bożą zbawiającą miłość i łaskę.

ZROZUMIENIE NASZEJ ADOPCJI

Istota adopcji.
„Myśl, że jesteśmy Bożymi dziećmi, Jego synami i córkami (…) jest siłą napędową życia chrześcijanina. (…) Nasze synostwo jest szczytem stworzenia i celem odkupienia”. Sinclair Ferguson, Children of the Living God
„Jeżeli chcesz ocenić, jak dobrze ktoś rozumie chrześcijaństwo, dowiedz się, co dla niego znaczy myśl o byciu Bożym dzieckiem i fakt, że Bóg jest jego Ojcem. Jeżeli ta myśl nie pobudza i nie kontroluje jego uwielbienia, modlitw i całego poglądu na życie, to znaczy, że ten człowiek nie rozumie chrześcijaństwa we właściwy sposób. [Adopcja] jest najwyższym przywilejem, jaki daje Ewangelia. (…) To usprawiedliwienie – przez które rozumiemy Boże przebaczenie przeszłości i jego akceptację przyszłości – jest najważniejsze, a zasadnicze błogosławieństwo nie podlega dyskusji. Jednak adopcja jest czymś wyższym ze względu na bogatszą relację z Bogiem, z którą się wiąże”. J. I. Packer, Knowing God
Definicja adopcji.
„Głęboka prawda dotycząca rzymskiej adopcji była taka, że adoptowany był zabierany ze swojego poprzedniego miejsca i umieszczany w nowej relacji syna ze swoim nowym ojcem. (…) Wszystkie jego stare długi były umarzane i w rezultacie adoptowany zaczynał nowe życie jako członek swojej nowej rodziny. Z jednej strony ojciec przejmował całą własność nowego potomka, kontrolował jego osobiste relacje i miał prawo go dyscyplinować. Z drugiej strony, ojciec był odpowiedzialny za czyny adoptowanego, a obaj byli sobie nawzajem winni wsparcie”. Francis Lyall, Slaves, Citizens, and Sons

DOŚWIADCZANIE NASZEJ ADOPCJI

A. Status chrześcijan:
„Bóg zesłał Syna swego (…) abyśmy usynowienia dostąpili” Gal 4,4-5

B. Doświadczenie, które chrześcijanie mogą mieć:
„A ponieważ jesteście synami, przeto Bóg zesłał Ducha Syna swego do serc waszych, wołającego: Abba, Ojcze!” Gal 4,6

„Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze! Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy” Rz 8,15-16

C. Jakie jest doświadczenie synostwa?
„Abba było słowem, którego dzieci używały, odnosząc się poufale do swoich ojców. Dziecko nie zawsze zwraca się do ojca słowem ojcze – używa też takich terminów jak tata czy tatuś. Taki właśnie rodzaj znaczenia niesie słowo Abba. To było słowo wyszeptane przez małe dziecko. Ale zwróćmy uwagę na słowo wołać. Wołamy Abba, Ojcze. To jest bardzo silne słowo i z całą pewnością apostoł użył go celowo. Oznacza głośny krzyk, wyraża głębokie emocje. Czym zatem ono jest? Oczywiście – prawdziwą wiedzą o Bogu. Bóg nie jest już dla nas Bogiem odległym. Nie jest też tylko Bogiem, w którego wierzymy tylko intelektualnie, teologicznie, teoretycznie, doktrynalnie. Wszystko to dotyczy człowieka, który w ogóle nie jest Bożym dzieckiem. Nasze uwielbienie i modlitwa są spontaniczne. To jest spontaniczność dziecka, które widzi ojca; nie tylko spontaniczność, ale też pewność. Małe dziecko ma pewność. Ono nie analizuje, ono wie, że Abba to jego ojciec. Dorośli mogą zachowywać dystans i być bardzo formalni [w przypadku jakiejś osobistości], ale małe dziecko przybiega i chwyta swojego ojca za nogi. Ma prawo, którego nie ma nikt inny. To jest instynktowne. Wołamy Abba, Ojcze”.
D. M. Lloyd-Jones, Romans 8,5-17

„Pozwólcie, że przypomnę wam, w jaki sposób Thomas Godwin przedstawia tę kwestię. Opisuje on mężczyznę, który idzie ulicą ze swoim małym synem. Trzymają się za ręce – ojciec i syn, syn i ojciec. Mały chłopiec wie, że ten człowiek jest jego ojcem i że ten ojciec go kocha. Jednak nagle ojciec się zatrzymuje, bierze chłopca na ręce, podnosi go, przytula i całuje. Chłopiec nie staje się bardziej synem, gdy ojciec go tuli, niż był przedtem. Czyn ojca nie zmienia statusu chłopca, ale spójrzcie! Różnica polega na radości! To właśnie zostało opisane w Liście do Rzymian 8,15”. D. M. Lloyd-Jones, Romans 8,5-17

„To jest manifestacja Boga w duszy. To coś, co lepiej odczuwać niż o tym mówić. To nie jest słyszalny głos, ale promień chwały, wypełniający duszę, który jest jak słyszalny głos: O, mężu miły” (Dn 9,23) (William Guthrie). „Duch nie zawsze świadczy o naszej kondycji poprzez siłę argumentu, wynikającą z uświęcenia, ale czasami dzieje się to od razu poprzez obecność: tak jak sam widok przyjaciela pomaga nam, bez potrzeby rozmowy” (Richard Sibbes) D. M. Lloyd-Jones, Romans 8,5-17

D. Przykład doświadczenia („duch”) synostwa.
Problem: „Ponieważ nie uwierzyłem, że Bóg mnie kocha ze względu na życie, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa –

Efekt: [dlatego] nie mogę zaryzykować postrzegania swoich grzechów jako mojej odpowiedzialności. Zatem [1.] próbując oczyścić swoje sumienie, oskarżając innych, [2.] zwróciłem się w stronę dopalaczy i zająłem pracą i obowiązkami. Albo, używając analogii Lutra, byłem pełen aktywnej sprawiedliwości. Skupiłem się na zewnętrznych czynnościach, żeby dobrze czuć się ze sobą, i oceniałem innych na podstawie własnych standardów.
Zwrot: Ale teraz rozumiem, o czym mówił Luter: w sprawiedliwości wiary niczego nie wypracujemy, niczego Bogu nie oddamy. Nazywał to „pasywną sprawiedliwością” – sprawiedliwością, która jest nam przypisywana poprzez wiarę. To była sprawiedliwość Chrystusa, odkupiona krwią na krzyżu. Ja otrzymałem ją przez wiarę. Powodem, dla którego miałem problem z osobistą wiarą w Chrystusa było to, że nie doświadczyłem całkowitego przebaczenia. Ale teraz przyniosłem prawdziwe grzechy – łącznie z moją postawą zależności od samego siebie i zrzucania winy – prawdziwemu Zbawcy i zostały mi one przebaczone. Jak cudownie jest być bezwarunkowo kochanym przez świętego, sprawiedliwego Boga”.
Rose M. Miller, From Fear to Freedom

ŻYĆ SWOJĄ ADOPCJĄ

Żyć „z wiary” nie jest ogólną „pozytywną postawą”, ale świadomą próbą rozpalania serca wiedzą o tym, kim jesteśmy w Chrystusie i trwania w tej świadomości. „Synostwo [zatem] musi być w każdym momencie myślą kontrolującą, lub, jeśli wolisz – kategorią normatywną” (J. I. Parker). Poniżej znajdują się wszystkie odpowiedzialności lub obowiązki chrześcijańskiego życia, rozumiane w znaczeniu synostwa:

A. Odpowiedzialności adoptowanych dzieci:

Nowa motywacja.
„Jeżeli miłość ojca nie sprawi, że dziecko się w nim rozmiłuje, to co innego to uczyni?”
John Owen, Communion with God

„Doskonały człowiek nigdy nie będzie działał z poczucia obowiązku – on zawsze będzie pragnął tej właściwej rzeczy bardziej od tej niewłaściwej. Obowiązek jest tylko substytutem miłości (Boga i innych ludzi), tak jak proteza, która zastępuje [zdrową] nogę. Większość z nas potrzebuje czasami protezy, ale oczywiście idiotyczne jest korzystanie z niej, jeśli nasze własne nogi (nasze miłości, smaki, nawyki itp.) mogą same podróżować. C. S. Lewis, Listy, 18 lipca 1957

Zaakceptowanie dyscypliny.
„Na tym świecie królewskie dzieci muszą przejść dodatkowe szkolenie i doświadczyć dyscypliny, których inne dzieci mogą uniknąć – to pomaga im dostosować się do ich wyższego przeznaczenia. Tak samo jest z dziećmi Króla królów. Kluczem do zrozumienia sposobu, w jaki on z nimi postępuje, jest pamięć o tym, że on je szkoli do tego, co je czeka, i rzeźbi je na obraz Chrystusa”. J. I. Packer, Knowing God

„Wiara i przypuszczenie są do siebie podobne, ponieważ obie charakteryzuje pewność, ale wiara zaczyna się w rozpoznaniu i przyjęciu naszej całkowitej ludzkiej słabości. Przypuszczenie jest poleganiem na ludzkich moralnych zdolnościach i religijnych osiągnięciach. Mix wiary i przypuszczenia daje osobistą niestabilność, która ujawnia się w kryzysach i zmianach w życiu. Pozytywne okoliczności i poczucie sukcesu przypuszczającej wiary musi być oparte na widocznych osiągnięciach. Zatem gdy Bóg chce do nas dotrzeć, musi odebrać nam te sprzyjające okoliczności i osiągnięcia. Uderza mocno w nasze fałszywe prawdy [fałszywą sprawiedliwość, rzeczy, z których bierzemy swoją siłę]. Płaczemy jak sierota: Zostałem porzucony. A tak naprawdę Boża łaska jeszcze mocniej nas dotyka. Zaufanie samemu sobie przeważa w życiu tak wielu ludzi. Możesz to wykryć u siebie poprzez swoją reakcję na sytuacje, które wymykają ci się spod kontroli. Jeżeli wtedy będziesz oskarżał innych, nie będziesz chciał uczyć się od Boga, staniesz się zły, to znaczy, że masz postawę sieroty a nie wiarę syna czy córki”.
Rose M. Miller, From Fear to Freedom

B. Przywileje adoptowanych dzieci:
Oto wszystkie przywileje lub błogosławieństwa chrześcijańskiego życia w znaczeniu synostwa:

  1. Zapewnienie
    „Mimo że przypowieść o synu marnotrawnym z Łk 15 jest prawdopodobnie najlepiej znaną przypowieścią, często pomijamy lekcję, której nas ona uczy. Jezus podkreślał, że rzeczywistość Bożej miłości do nas jest często ostatnią rzeczą na świecie, która do nas dociera. Skupiamy się na sobie, na naszych dawnych porażkach, obecnych winach i wydaje nam się niemożliwe, że Ojciec może nas kochać. Wielu chrześcijan przeżywa swoje życie w podejrzliwości, jaką miał syn marnotrawny. Skupiają się na swoim grzechu i porażce, wszystkie ich myśli są introspektywne. Dlatego właśnie w greckim tekście zdanie Jana o miłości ojca zaczyna się słowami: Patrzcie! („Patrzcie, jaką miłość okazał nam Ojciec, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i nimi jesteśmy” 1 J 3,1).
    Sinclair Ferguson, Children of the Living God
  2. Modlitwa i bliskość (Zajmiemy się tym dokładniej w następnych lekcjach)
  3. Wolność i pewność
    „Przypowieść o synu marnotrawnym jest przykładem usposobienia niektórych chrześcijan, nawet jeśli zostali oni przywróceni do wspólnoty z Bogiem. Jeżeli zajrzymy do ich serca, zobaczymy, że często kryje się w nich to podejrzenie: Nie jestem godny, by być Bożym synem, ale może pozwoli mi być jednym ze swoich sług (zob. Łk 15,19). U podłoża takiego mylenia leży niezdolność do wiary w to, że zbawienie wynika całkowicie z Bożej łaski i miłości. My niczego nie możemy dołożyć, nie możemy też niczego zrobić, żeby na nie zasłużyć. Często długo zajmuje nam zrozumienie implikacji takiego stanu rzeczy. Jesteśmy synami, ale [zawsze] jesteśmy w niebezpieczeństwie myślenia jak słudzy. Diabeł będzie próbował wywołać w nas poczucie tego, co nasi praojcowie nazywali „więzami ducha”. Gdy Paweł w Liście do Rzymian 8,15 mówi, że Bóg posyła nam „Ducha synostwa” a nie ducha strachu, ma na myśli to, że Bóg posyła swojego Ducha do naszego serca, dając nam głębokie duchowe i psychologiczne bezpieczeństwo, które znajdujemy w fakcie, że należymy do Pana”.
    Sinclair Ferguson, Children of the Living God
  4. Braterstwo i powiązanie
    „Musimy nauczyć się akceptować i doceniać siebie nawzajem, bez względu na naturalne różnice, jakie mogą nas dzielić. Biedni i bogaci mają być traktowani jak bracia. Nigdy nie wolno nam z siebie rezygnować – mamy się konfrontować i przebaczać w takim stopniu, w jakim się tego od nas wymaga. Takie połączenie dyscypliny i przebaczenia można sobie wyobrazić tylko w kontekście rodzinnym. Żadna rodzina nie traktuje porażki jako coś łatwego. Ale dopiero, gdy zrozumiemy, że Kościół jest rodziną, a my jesteśmy braćmi i siostrami w tej rodzinie, będziemy mieli właściwą perspektywę, z której będziemy dostrzegać tych, którzy upadli, i właściwy motyw, by zobaczyć, jak wracają do nas, zapewniani o naszej miłości. To wszystko należy do stwierdzenia: Miłość braterska niechaj trwa (Hbr 13,1)”.
    Sinclair Ferguson, Children of the Living God
  5. Dziedzictwo

PODSUMOWANIE: JAKA JEST RÓŻNICA POMIĘDZY „NIEWOLNIKIEM” A „SYNEM”

Zarówno List do Galacjan 4,1-7 jak i List do Rzymian 8,15-16 przeciwstawiają sobie niewolnictwo i synostwo.
Różne rozumienie
Niewolnik – niewłaściwe definicje – zupełnie inna religia!
Dziecko – prawdziwe definicje

Niewolnik: „Łaska” oznacza, że Bóg zachowuje twoje siły i moc, byś żył lepszym życiem.
Dziecko: Łaska to przemieniająca moc; to rozpływanie się pod wpływem duchowego zrozumienia prawdy Ewangelii.

Niewolnik: „Wiara” to usilne próbowanie czynienia dobra i bycia lepszym, zdobywanie własnych osiągnięć, żeby Bóg i inni ludzie mnie przyjęli.
Dziecko: Wiara to dyscyplina, która każe pamiętać i żyć każdą chwilą jako Boże, zaakceptowane dziecko.

Niewolnik: „Posłuszeństwo” prawie całkowicie skupia się na zewnętrznych obowiązkach. Badanie postaw i motywacji jest zbyt traumatyczne i przez to ignorowane.
Dziecko: Posłuszeństwo to potrzeba podobania się Bogu, najpierw w naszej postawie, a potem w przestrzeganiu Jego woli. Koncentracja na zasadach i postawach.

Inne style życia
Niewolnik – życie oparte na strachu
Dziecko – wiara działająca w miłości

Niewolnik – kompulsywne posłuszeństwo. Jest posłuszny Bogu i kodom moralnym ze strachu przed odrzuceniem – kompulsywny moralizm. Nierealne cele. Często dużo samokrytycyzmu.
Dziecko – Jego posłuszeństwo wynika z radości w Ojcu i wdzięczności za pewność jego miłości. „Jak mogę być niewdzięczny wobec tego, kto nigdy mnie nie odrzuci?”
Niewolnik – Kontrolowany przez ludzi. Oczekiwania i opinie innych stają się prawdziwym standardem moralnym. Jesteśmy kontrolowani przez to, co pomyślą ludzie.
Dziecko – Integralność i odwaga są łatwiejsze. „Jedyną osobą, którego opina się liczy, jest mój Ojciec! Kogo obchodzi, co myślą inni?”

Niewolnik: Ukrywanie się. Wiele strategii na to, by ukryć nasze wewnętrzne i zewnętrzne porażki przed sobą i innymi. Wlicza się w to: plotkowanie, zrzucanie winy, złość na inne rasy/klasy, obsesje, przepracowanie itp.
Dziecko: Otwarte i przejrzyste. Nie musi niczego udawać. Potrafi docenić ludzi, którzy są inni i cierpią.

Niewolnik: Izolacja. Rosnące poczucie, że nikt nie rozumie, nikt się nie troszczy, nikomu nie można ufać.
Dziecko: Ze względu na otwartość i przejrzystość oraz brak użalania się nad sobą.

Niewolnik: Pogrążony w problemach. Trudności postrzega jako „odpłatę” od Boga. Efektem jest albo poczucie winy (ponieważ ma świadomość porażki moralnej), albo zgorzknienie (ponieważ ma poczucie moralnego spełnienia).
Dziecko: Uczy się postrzegać dyscyplinę jako ojcowską, pełną miłości instrukcję, która przygotowuje go do dalszych testów. Uczy się i okazuje cierpliwość.

Niewolnik: Niechętna skrucha. Przyznanie się do porażki niszczy jego życiową podstawę, więc okazanie skruchy jest wyjściem ostatecznym.
Dziecko: Przyznanie się do porażki jest podstawą obrazu chrześcijanina jako adoptowanego dziecka. Skrucha ponownie przypomina o wielkości jego miłości.

ZASTOSOWANIE tej prawdy

A. Rozpoznanie siebie.
Które cechy „niewolnika” (osoby, która nadal funkcjonuje, jakby była „pod zakonem”) są w tobie najsilniejsze?
Czy a. częściowo, b. w połowie, c. całkowicie działasz w oparciu o strach/mentalność sługi? (To jest oczywiście subiektywne, ale to są jedyne trzy opcje!). W jaki sposób zaczniesz wychodzenie z tej mentalności?

B. Wychodzenie na prostą.
Podczas lektury powyższego fragmentu osobistej książki R. M. Miller możesz zauważyć, że mimo że była ona doświadczoną chrześcijanką, to opierała obraz samej siebie i poczucie Bożej akceptacji na swojej dobroci i wysiłkach moralnych. W rezultacie cały czas doświadczała takich znaków jak gniew, zmartwienie lub brak samokontroli. Ale wyszła na prostą i zaczęła żyć życiem adoptowanego dziecka, gdy okazała skruchę za „prawdziwe grzechy” – poleganie na samej sobie. Zauważyła, że jej głównym grzechem była próba zasłużenia na własne zbawienie, co doprowadziło do wszystkich innych problemów: poczucia winy, defensywnej postawy, zgorzknienia spowodowanego rozczarowaniami, pokładaniem ufności w samej sobie.

Wymień dwa lub trzy grzechy, które cię męczą – dotyczące wad charakteru, postawy albo problemów z samokontrolą.

W jaki sposób wynikają one z tego, że nie udaje ci się pojąć faktu, że jesteś adoptowanym dzieckiem Boga? Innymi słowy, w jaki sposób są one karmione i motywowane pragnieniem usprawiedliwiania siebie zamiast przyjęcia sprawiedliwości Chrystusa?
(Uwaga: Zadaj sobie pytanie: „Co według mnie powinienem mieć, żeby odczuwać własną wartość i się akceptować?”. Np. Jeżeli jesteś zły, jaki cel jest wtedy blokowany? Jeżeli jesteś niespokojny, jaki cel jest wtedy blokowany? W jaki sposób te cele zastępują miłość Ojca?)

Wyszedłeś na prostą od mentalności niewolnika do życia jako syn lub córka Boga? Większość wierzących nie zaczyna swojego chrześcijańskiego życia z tym sposobem myślenia, ale muszą do niego dojść. A ty? Jeżeli jeszcze nie doszedłeś do tego punktu, pomódl się następującymi słowami:

„Panie, pokaż mi różnicę pomiędzy samousprawiedliwianiem się a prawdziwą wiarą. Pozwól mi dostrzec fałszywe prawdy, które sprawiają, że czuję się jak niewolnik. Niech krzyż i twoja ojcowska miłość staną się dla mnie codziennością”.

C. Codzienne życie jako Boże dzieci
Indywidualne grzeszne czyny mają grzeszne motywacje. Gdy ktoś nas zapyta, dlaczego popełniamy pewne grzechy, odkrywamy, że robimy to, ponieważ szukamy naszego „usprawiedliwienia” (naszej tożsamości, poczucia wartości) w innych rzeczach. Zatem pamiętanie o tym, że jesteśmy kochani i sprawiedliwi w Chrystusie osłabia nasze motywy i pragnienie grzechu.

W jaki sposób możemy zaangażować się w „normalne czynności” jako Boże dzieci?

NORMALNA AKTYWNOŚĆ:

WŁOŻYĆ W COŚ SZCZEGÓLNY WYSIŁEK, ŻEBY POMÓC PRZY PROJEKCIE

Motywacja niewolnika

„Zrobię to, ponieważ jeśli mi się powiedzie, będę wiedział, że nie jestem głupkiem!”

„Zrobię to, ponieważ wtedy ktoś będzie mnie kochał, a jestem nikim, dopóki ktoś mnie nie pokocha”.

Efekt:

Jeżeli nie otrzymam wdzięczności, doświadczam gniewu.

Nawet jeśli ktoś wyrazi wdzięczność, mam poczucie, że jest mi coś winien.

Pragnienie kontroli.

Jeżeli życie się nie układa, użalamy się nad sobą i odczuwamy zgorzknienie wobec Boga. „Popatrz, jaki byłem dobry dla ludzi! Dlaczego Bóg mnie tak potraktował?”

NORMALNA AKTYWNOŚĆ:

WŁOŻYĆ W COŚ SZCZEGÓLNY WYSIŁEK, ŻEBY POMÓC PRZY PROJEKCIE

Motywacja synostwa

„Zrobię to, ponieważ Chrystus się dla mnie poświęcił”.

„Zrobię to, ponieważ będzie to miłe Ojcu i osobie, której pomagam”.

Efekt:

Jeżeli nie otrzymam wdzięczności, doświadczę rozczarowania, ale wdzięczność nie była moim motywem.

Jeżeli otrzymam wdzięczność, możliwa będzie nowa relacja bez kontroli.

Jeżeli życie się nie układa, mogę ufać. „W końcu otrzymałem już więcej, niż zasługuję. A poza tym mój kochający Ojciec na pewno ma dla mnie jakiś pełen miłości plan”.

– Zauważmy, że zwykle oba motywy są obecne. (Jednak twój strach, duma, niepokój, zranione uczucia, złość będą oznaką obecności wysokiego poziomu motywacji „uczynkowej”). Nie ma możliwości, by motywy były całkowicie czyste. Celem jest stałe udoskonalanie ich.
– Podczas wykonywania „normalnych czynności” określ motywy grzesznej natury (natury „pod zakonem”). Okaż skruchę za nie. Np.: „Ojcze, widzę, że robię to, bo pragnę zdobyć dla siebie akceptację, wynikającą z pochwał innych ludzi. To umniejsza znaczenie twojej niezachwianej miłości do mnie w Chrystusie. Przebacz mi i oczyść z tych motywów, które wynikają z nawyków mojego starego życia”.
– Teraz nazwij motywy natury duchowej. Powiedz je głośno, wykonując daną czynność. Stale wzmacniaj motywy „adoptowanego dziecka”. Np.: „Ojcze, robię to dla ciebie, nie dla sukcesu, który może mi to przynieść. Nie potrzebuję tego, nie martwię się też zbytnio porażką, ponieważ potrzebuję tylko twojego uznania. Niech moje serce odczuwa to, co właśnie ci powiedziałem!” [Czytaj codziennie Biblię, szukając w niej pomysłów, które Duch uczyni dla ciebie „radioaktywnymi” – prawd o naszym trwaniu w Chrystusie, które on uczyni żywymi i utrwali w twoim sercu. Wykorzystuj potem te radioaktywne wersety dla siebie jako część artykułowania motywów adoptowanego dziecka].

Wymień projekt, czynność lub wydarzenie, przy którym często odczuwasz niepokój, strach, niezadowolenie albo złość.
Opisz to, co dzieje się w twoim sercu, i co powinno się w nim dziać.

Motywacja niewolnika – Motywacja synostwa

WNIOSEK

Każdego dnia, gdy zmagamy się z sytuacjami w naszym życiu, mamy wzywać Boga jako naszego Ojca. To znaczy, że mamy świadomie żyć jako Boże dzieci a nie niewolnicy. Mamy myśleć: „Zachowuję się tutaj jak niewolnik czy jak Boże dziecko?” Czasami, jeśli będziemy cierpliwie szukać, Duch przyjdzie do nas (Rz 8,16) i napełni nas świadomością Bożej miłości do nas, a wtedy bycie Bożym dzieckiem stanie się dla nas naturalne. Czasami nasze „doświadczenie” synostwa jest niewielkie i musimy ćwiczyć je wytrwale w wierze. Tak czy siak jesteśmy zmieniani na jego podobieństwo.

Z jednej strony Ewangelia zmienia nas, ponieważ zmienia nasze myślenie, sprawiając, że staje się ono „zgodne z prawdą”. Ale z drugiej strony Ewangelia nas zmienia, ponieważ dzięki niej nawiązujemy prawdziwy kontakt z Ojcem. Sama wiedza o tym, że Bóg przyjmuje nas w Chrystusie, to za mało – musisz doświadczyć tej miłości, którą Duch Święty wlewa w twoje serce. Duch pomaga nam wołać: Abba, Ojcze (Gal 4,6) i dopóki nie zdobędziemy tego doświadczenia, dopóty będziemy się zachowywać jak niewolnicy (Gal 4,7), czy to wobec swoich obowiązków, czy pragnień serca (zob. Centrality, teza nr 2). Musimy zatem nauczyć się zwiastować Ewangelię samym sobie (jak w Gal 4,4-5), aż rozpali ona ogień w naszych sercach i uchwyci naszą wyobraźnię (jak w Gal 4,6-7).

Zatem Luter pisze: „Naucz się przemawiać do czyjegoś serca i do Zakonu. Gdy zakon skrada się do twojej świadomości, bądź przebiegłym logikiem – naucz się wykorzystywać argumenty Ewangelii przeciwko niemu. Mów: O zakonie! Nie męcz mnie! Dlatego że ja nie pozwolę tobie, okropnemu tyranowi i dręczycielowi, rządzić w moim sercu i świadomości – one są siedzibą i świątynią Chrystusa, Syna Bożego, który jest królem sprawiedliwości i pokoju, a także moim najsłodszym zbawicielem i mediatorem. [Wtedy] On sprawi, że moja świadomość będzie radosna i cicha w mocnej i czystej doktrynie Ewangelii dzięki wiedzy o tej pasywnej i niebiańskiej sprawiedliwości”. Nazywa to wysiłkiem w celu „utrzymania rządów tej chrześcijańskiej sprawiedliwości w swoim sercu”.

Pytanie do refleksji: Jeżeli potrafisz, przypomnij sobie sytuację, w której mentalność „niewolnika” była dla ciebie szczególnym problemem. W jaki sposób Duch, zwiastujący Ewangelię twojemu sercu, cię zachęcił? Podziel się krótko swoją historią z drugą osobą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*