Ewangeliczna duchowość – Tim Keller

Ewangeliczna duchowość – Tim Keller

Wspólne życie modlitewne Kościoła musi być ugruntowane w zdrowej, regularnej, osobistej modlitwie jego członków.

A gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy, gdyż oni lubią modlić się, stojąc w synagogach i na rogach ulic, aby pokazać się ludziom; zaprawdę powiadam wam: Otrzymali zapłatę swoją. Ale ty, gdy się modlisz, wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie. A modląc się, nie bądźcie wielomówni jak poganie; albowiem oni mniemają, że dla swej wielomówności będą wysłuchani. Nie bądźcie do nich podobni, gdyż wie Bóg, Ojciec wasz, czego potrzebujecie, przedtem zanim go poprosicie. A wy tak się módlcie: Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię twoje, przyjdź Królestwo twoje, bądź wola twoja, jak w niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj, i odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom; i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego; albowiem twoje jest Królestwo i moc, i chwała na wieki wieków. Amen.

Mt 6,5-13

Po pierwsze widzimy tutaj, że Bóg nie chce „sekretnej”, prywatnej modlitwy. Słowo „komora” oznacza wewnętrzne pomieszczenie, schowek w wewnętrznej części domu, miejsce bez okien. Tutaj chodzi o motywację. Jezus martwi się ludźmi, którzy regularnie uczestniczą w zbiorowej modlitwie i zbiorowym uwielbieniu, ale nie mają prywatnego życia modlitewnego. A. H. McNeile napisał o tym fragmencie następujące słowa: „Sekretem religii jest religia w sekrecie”. Chodzi mu o to, że prywatna modlitwa jest tym, co robisz, gdy nikt nie patrzy, zatem nie będziesz jej czynił z obowiązku, w wyniku emocji albo pod wpływem nacisku rówieśników. Nikt nie może zobaczyć twojego prywatnego życia modlitewnego, dlatego nie ponosisz za nie właściwie żadnej odpowiedzialności. Jest ono jednym z kluczowych wskaźników, które pokazują, że twoje chrześcijaństwo jest wewnętrzne i prawdziwe i nie wynika wyłącznie z twojego otoczenia.

Jezus naucza tutaj, że jedyną nagrodą za sekretną modlitwę jest relacja z Bogiem – sam Bóg jest „nagrodą” – podczas gdy wspólna modlitwa może prowadzić do innych nagród, takich jak aplauz, wsparcie społeczne, reputacja itp. Arcybiskup William Temple zagłębił się bardziej w ten temat, mówiąc: „Twoja religia jest tym, co robisz ze swoją samotnością”. To jest pytanie badawcze – gdy masz czas tylko dla siebie, gdy nie musisz o niczym myśleć, to gdzie najchętniej ucieka twój umysł? O czym najchętniej marzysz, myślisz w swojej „wewnętrznej świątyni”? Temple mówi, że twoim prawdziwym bogiem, twoją prawdziwą wiarą jest to, co zajmuje twoje serce i wyobraźnię. Jeżeli mając wolną chwilę instynktownie się modlisz, wtedy wiesz, że twoje serce odpoczywa w Bogu, co stanowi ostateczną „nagrodę” twojego życia.

Tradycje duchowości

„Duchowość” (czasami nazywana „duchową teologią”, „żarliwością” lub „życiem duchowym”) jest związana z chrześcijańskim doświadczeniem – tym, w jaki sposób Duch obdarza nas zbawieniem. Ale tak jak chrześcijaństwo składa się z różnych tradycji teologicznych i eklezjologicznych, tak samo rozwinęło ono kilka głównych tradycji duchowych. Przyjrzymy się kilku głównym z nich, z którymi wy, jako chrześcijańscy liderzy w Stanach Zjednoczonych, spotkacie się. (Jeżeli nie podoba wam się słowo „tradycja”, to znaczy, że jesteście z Kościoła ewangelikalnego o tradycji charyzmatycznej!).

EWANGELICZNA/REFORMOWANA (SKUPIONA WOKÓŁ SŁOWA) tradycja duchowości

Dobrze znane przykłady:

Gałąź nr 1 – Szeroko zreformowana gałąź, tradycja wspólnot Inter-Varsity i Navigators: J. Stott, J. I. Packer, F. Schaeffer. Także książki D. M. Lloyd-Jonesa (mimo że Lloyd-Jones sam był takim mistykiem, że dzisiaj cytują go charyzmatycy). Podstawową ideą tego rodzaju ewangelicznej duchowości jest „silna teologia, która płonie żywym ogniem”.

Gałąź nr 2 – Gałąź odnowy duchowej/baptystyczna, tradycja ruchu Campus Crusade for Christ: Billy Graham, Bill Bright. Z bardziej współczesnych: Max Lucado. Książki: H. Blackeby – Experiencing God. Podstawowa idea: „Świadomość, że Bóg działa w moim życiu i mnie używa”.

CHARYZMATYCZNA (SKUPIONA NA UWIELBIENIU) tradycja duchowości

Dobrze znane przykłady:

  1. Pierwsza fala pentekostalizmu: Zielonoświątkowe denominacje – Zbory Boże, Kościół Boży, Kościół Poczwórnej Ewangelii. Cechy: 1. Bardzo surowe zasady dotyczące zachowania/separatyzm oraz 2. przekonanie, że mówienie językami jest koniecznym znakiem chrztu w Duchu Świętym.
  2. Druga fala: David DuPlessis, Dennis Bennett, Demos Shakarian (Full Gospel Businessmen’s Association). Charyzmatyczny ruch katolicki. Charyzmatyczny ruch denominacji głównego nurtu. Cechy: 1. Trwanie w obecnych denominacjach 2. Dużo mniej legalistyczna, ale 3. również silnie przekonana, że mówienie językami jest koniecznym znakiem chrztu w Duchu Świętym.
  3. Trzecia fala: John Wimber, Church Smith, kościoły Calvary Chapels, Kościoły ruchu Vineyard (Winnicy). PDI (People of Destiny – Ludzie przeznaczenia) Wayne Grudem (reformowany, ale charyzmatyczny teolog). Cechy: 1. Nowe denominacje i powiązania – ani główny nurt, ani starszy fundamentalizm; 2. dużo większy związek z innymi tradycjami, jak np. z reformowanymi; 3. rezygnacja z przekonania, że wszyscy muszą mówić językami. Większy nacisk na duchowość niż na dar mówienia językami.

KONTEMPLACYJNA (SKUPIONA NA MODLITWIE) tradycja duchowości

Dobrze znane przykłady:

  1. Współczesne: Henri Nouwen, Thomas Merton. Książki: K. Norris, The Cloister Walk
  2. Historyczne: Teresa z Avili, Jan od krzyża, Ojcowie pustyni, Benedykt z Nursji

Tradycja duchowości oparta na SPOŁECZNEJ SPRAWIEDLIWOŚCI (SKUPIONA NA DZIAŁANIU)

Dobrze znane przykłady:

  1. Współczesne: Desmond Tutu, Martin Luther King Jr, Matka Teresa, Dorothy Day. Ewangeliczne: Jim Wallis, Elizabeth O’Connor, John Perkins
  2. Ruchy historyczne: Kwakrzy, Drugie Wielkie Przebudzenie (Wilberforce, Shaftesbury, Abolition), Armia Zbawienia (Boothowie).

WCIELENIOWA (SKUPIONA NA SAKRAMENCIE) tradycja duchowości

Dobrze znane przykłady:

Flannery O’Connor, T. S. Eliot, Evangelicals-going-Catholic (Peter Kreeft, Tom Howard). Historyczne: John Henry Cardinal Newman i traktarianie.

DLACZEGO MUSIMY TO WIEDZIEĆ OSOBIŚCIE?

Tradycja duchowa jest zakorzeniona zarówno w 1. różnicach teologicznych jak i w 2. różnicach w darach lub osobistym temperamencie. Zatem z jednej strony nie możemy powiedzieć, że wszystkie tradycje są tak samo „prawdziwe”. Istnieją pewne podstawowe przeciwieństwa. A jednak większość różnic pomiędzy tradycjami jest kwestią nacisku i temperamentu. Dlatego nie można po prostu powiedzieć, że wszystkie tradycje duchowe są tak samo ważne ANI że tylko jedna tradycja niesie ze sobą prawdziwą duchowość. Jeżeli to dostrzeżemy, wtedy możemy:

  1. Uniknąć arogancji. Niezwykle łatwo jest uwierzyć, że ta tradycja duchowa, która najbardziej ci pomogła, jest najlepsza dla wszystkich i że dzięki niej każdy może stać się prawdziwie duchowym. Łatwo poczuć wyższość, jeśli porównamy mocne strony jednej tradycji ze słabościami drugiej.
  2. Uniknąć oskarżania. Jeżeli dorastałeś doświadczając zmiany duchowych tradycji, możesz się złościć albo czuć się zdradzony przez tę pierwszą. Możesz ją winić za problemy, jakich doświadcza Kościół. Powtórzę – nie porównuj zalet jednej do braków drugiej.
  3. Uniknąć triumfalizmu. Nie myśl, że twoja tradycja jest „nową rzeczą, którą Bóg czyni”, a wszystkie inne tradycje przy niej blakną. Zrównoważona ocena pokazuje, że żadna z tych tradycji nie umiera. Każda jest bardzo silna, ale ma poważne problemy.
  4. Uniknąć frustracji.  Jeżeli niechętnie utknąłeś w jednej tradycji (nie potrafisz uczyć się od innych albo nimi cieszyć), staniesz się sfrustrowany i będziesz czuł się zmuszony do tego, by nakłaniać do swojego rodzaju duchowości w każdym Kościele czy służbie, w jakiej się znajdziesz. Zawsze będziesz się czuł „zduszony” lub będziesz odznaczał się pogardliwą postawą.
  5. Uniknąć naiwności. Przeciwnym błędem do tego spod numeru 4. jest zaprzeczanie, że powinna istnieć jakakolwiek tradycja, albo naleganie, że jeden Kościół powinien wyjść poza wszystkie tradycje i/lub je wszystkie wchłonąć. Ponieważ każdy Kościół i każdy chrześcijanin ma historię, temperament i swoje podejście do różnych zagadnień teologicznych, każdy Kościół i chrześcijanin będzie „umiejscowiony” w jakiejś tradycji.

Podsumowanie: Ewangelia mówi nam o pokorze wobec OBU postaw: a. doceniania innych tradycji ORAZ b. przyznania, że ty sam również masz tradycję. Dowiedz się zatem, skąd „jesteś”, ciesz się mocnymi stronami twojej pozycji, przyznaj się do słabości i korzystaj jak szalony z mocnych stron innych tradycji.

Pytania do refleksji: Z którą tradycją najsilniej się utożsamiasz?

Na które tradycje patrzyłeś z góry? Jakie doświadczenia z twojego życia sprawiły, że patrzysz z góry na inne tradycje?

Od których tradycji chcesz czerpać siły? Jak to zrobisz?

DLACZEGO MUSIMY TO WIEDZIEĆ JAKO WSPÓLNOTA?

Tradycje duchowe to wspaniałe soczewki, przez które możemy zrozumieć „głos” naszego Kościoła a także jego „wizję”. Użyjmy jako przykładu Kościoła Redeemer Presbyterian Church z Nowego Jorku:

  1. Głos. Kościół ten wywodzi się z tradycji „ewangelicznej” (ponieważ pierwsi liderzy wywodzili się z ruchu Campus Crusade i PCA – Kościoła Prezbiteriańskiego). Jednym z dobrych efektów była „świeżość” tego Kościoła w porównaniu do innych Kościołów nowojorskich. W Nowym Jorku „ewangeliczna” tradycja duchowa była praktycznie nieznana, podczas gdy pozostałe cztery miały tam silną reprezentację. W wyniku tego nowojorczycy znaleźli w Redeemer Church dwie rzeczy, które ich zaskoczyły. a. Po pierwsze była w nim bardzo dokładna wykładnia Biblii i generalnie bardzo racjonalne, inteligentne i edukacyjne podejście. (Tradycja Społecznej Sprawiedliwości cechuje się większą erudycją, ale nie jest najlepsza w studiowaniu Biblii). b. Po drugie był w nim nacisk na to, jak stać się chrześcijaninem i wiedzieć o tym. Tylko ewangeliczna tradycja kładzie nacisk na pewność zbawienia. Inne kładą nacisk na proces i sprawiają, że trudniej jest mieć pewność co do tego, gdzie się stoi.
  2. Wizja. Jednak jeśli przychodzisz do Redeemer Church z tradycji ewangelicznej, praktycznie zawsze jesteś zaskoczony tym, jak wiele zapożyczamy z innych tradycji:
    – W kwestiach diakonijnych/dotyczących sprawiedliwości czerpiemy mocno z tradycji Społecznej sprawiedliwości (co prowadzi do tego, że Redeemer Church jest nazywany Kościołem „liberalnym”).
    – Czerpiemy w pewnym stopniu z tradycji liturgicznej – wysoką kulturę i umiarkowaną formalność.
    – W kwestii naszego wykorzystania współczesnej muzyki worshipowej, nacisku na świecką służbę i podstawowej teorii uwielbienia czerpiemy z tradycji charyzmatycznej. Skupiamy się na doświadczaniu Boga a nie tylko na przekazywaniu informacji.
    – W ciągu ostatnich kilku lat w swoim nauczaniu o modlitwie i medytacji czerpałem z tradycji kontemplacyjnej. To mocne zapożyczanie jest częścią wizji Redeemer Church. Nie zostaniemy „rozpatrzeni w szerszym kontekście” ważnego miasta ani postmodernistycznych miejskich zawodowców dopóki tego nie zrobimy. Tradycja ewangeliczna sama w sobie może wystarczać typom biznesowym. Nie wystarcza ona wewnętrznemu miastu ani światu sztuki (pośród innych).
  3. Jako liderzy: a. Szanujmy to, gdzie jesteśmy. 1. Szanujmy teologiczne korzenie ewangelicznej/reformowanej tradycji. Bierzmy pod uwagę problemy „Bible-plus”. 2. Szanujmy jej wkład w Ciało Chrystusa w Nowym Jorku. Niech Kościół Redeemer „siedzi” tam, gdzie jest, dopóty, dopóki uznaje swoją niewystarczalność. 3. Szanujmy twoją obecność i fakt, że ta tradycja nie jest twoją jedyną albo główną. Jeżeli wiesz, że twój styl jest bardziej charyzmatyczny niż ewangeliczny, pozwól ludziom poznać kilka innych dróg, którymi mogą pójść, i mów w swoim imieniu („Ja zrobiłbym tak, ale nie każdy chrześcijanin tak by postąpił”). b. Szanujmy w sposób pastoralny inne tradycje. Nigdy nie mówmy o nich jako o „ciekawostce” albo, co gorsza, o „herezji”. W naszym pastorowaniu powinniśmy łagodnie afirmować mocne strony i pokazywać słabości, dzięki czemu ludzie, którymi kierujemy, unikną arogancji itp. i będą czerpać z tego, co najlepsze.

NAWOŁANIE DO SZANOWANIA TRADYCJI EWANGELICZNEJ/REFORMOWANEJ:

  1. Szanuj jej teologiczne korzenie.
    Nakłaniam was, jako liderów, żebyście szanowali teologiczne korzenie tradycji ewangelicznej/reformowanej. Każda inna tradycja dąży do tego, by jakieś źródło uczynić „równym autorytetem” z Biblią – w praktyce, jeśli nie w teologii. Charyzmatycy skupiają się na doświadczeniu, ruchy liturgiczne na tradycji kościelnej, ruch Sprawiedliwości społecznej na ludzkich potrzebach. Jednak jeżeli cokolwiek uzurpuje sobie prawo do zajęcia miejsca Biblii, uzurpuje samo siebie. Przykłady: 1) Tradycja Społecznej sprawiedliwości często twierdzi, że pewne fragmenty Biblii są już dzisiaj nieważne. Ale jeśli odrzucimy niektóre biblijne wersety z kanonu, to dlaczego nie odrzucimy fragmentu: „niech sprawiedliwość tryska”? 2) Tradycja charyzmatyczna często obdarza doświadczenie tym samym autorytetem co Biblię. Słyszałem kiedyś o charyzmatycznym mówcy, który zobaczył, że do kościoła wchodzi dziewczyna ubrana w gotycki strój. Lider ten powiedział: „Wyczuwam ducha depresji, ducha rozpaczy! Musisz przyjść do Chrystusa!”. Jednak ta dziewczyna była silną chrześcijanką, która sama prowadziła studia biblijne, i w zasadzie była całkiem szczęśliwą osobą. Gotycki strój był tylko artystycznym wyrazem jej osobowości. Podsumowanie: Jeżeli podważasz biblijny autorytet (a większość innych tradycji ma takie skłonności), wtedy umniejszasz swoją własną duchowość.
  2. Szanuj jej wkład w Ciało.
    W Nowym Jorku Kościołem większościowym jest albo ruch Społecznej sprawiedliwości, albo Sakramentalny. Kościół Katolicki należy albo do Społecznej sprawiedliwości, albo do Sakramentalnego, albo do Kontemplacyjnego. Większość tutejszych protestantów z Kościoła mniejszościowego to charyzmatycy (chociaż niektórzy z nich należą do Gałęzi nr 2 – Odnowy duchowej, jak Gateway Cathedral, Christian Missionary Alliance, Calvary Baptist).Tradycja ewangeliczna/reformowana nie ma dobrej reprezentacji w tym mieście. Jeżeli nie staniemy się wyniośli w związku z naszą pozycją, powinniśmy zachować naszą tradycję, żeby ochraniać różnorodność i równowagę Ciała Chrystusa w Nowym Jorku! A nasza tradycja może dużo wnieść do Ciała Chrystusa w Nowym Jorku, ponieważ jest dobrym sposobem na dotarcie do nowojorskich zawodowców. Ci ludzie, którzy nie są osobami wierzącymi, często uznają tradycję wcieleniową za niejasną a tradycję charyzmatyczną za przerażającą.
  3. Szanujmy krytykę innych tradycji.
    W mieście spotkamy się z krytyką. Pewne rzeczy charakterystyczne dla naszej tradycji zirytują ludzi innych tradycji. Musimy z szacunkiem słuchać ich krytycyzmu. Czym on jest? a) Nasze wykorzystanie kultury wysokiej i liturgii (do pewnego stopnia) może uderzyć kogoś jako elitarystyczne. A charyzmatycy będą narzekać, że nie mogą się „odciąć” i po prostu uwielbiać. b) Fakt, że nie ordynujemy kobiet, zirytuje wiele osób z tradycji sprawiedliwości społecznej a także wiele z tradycji charyzmatycznej. Jak na to odpowiemy? Myślę, że zawsze powinniśmy szukać sposobów na zminimalizowanie słabości naszej tradycji (popatrz wyżej). Również jeśli spotkamy w naszych szeregach kogoś, czyja wiara się rozwija, ale kto nie czuje się dobrze w naszej tradycji, możemy skierować go w inne miejsce (bez potępiania), gdy jego wiara już się rozwinie.Z drugiej strony, jeśli Redeemer Church nie będzie demonizował innych tradycji, jeśli nie będzie patrzył z góry na Kościoły charyzmatyczne i te wyznające sprawiedliwość społeczną (które mogą patrzeć z góry na nas!), wtedy będzie prosperował. Najbardziej atrakcyjnym Kościołem dla innych jest ten, który jest hojny i nie gardzi innymi tradycjami.

WZÓR MODLITWY I OSOBISTEJ DUCHOWOŚCI

Osobiste życie modlitewne i duchowe pastora jest podstawą jego służby na dwa sposoby. Z jednej strony bogate i głębokie doświadczanie Boga jest tym, z czego czerpiesz, gdy służysz. Jak wspomniałem wyżej, jednym z kluczowych narzędzi w „czarnej torbie” pastora jest sama modlitwa. Gdy modlisz się z owcami, Bóg jest obecny i działa w sercu. Twoja publiczna modlitwa z ludźmi będzie tak efektywna, jak twoja prywatna modlitwa, nic ponad to. Poza tym troszcząc się o innych przekazujesz im to, czego nauczyłeś się z Bożej opieki nad tobą w twoim doświadczeniu i życiu. Z drugiej strony prowadzisz swoje owce do bogatego i głębokiego poznawania Boga. Często ich największą potrzebą jest bogate życie modlitewne.

Prosty sposób na modlitwę

Ewangelia daje ci podstawę, której nie da ci żadne inne nauczanie, do odważnego wejścia w Obecność. Paweł mówi, że Syn daje nam nakaz, by to zrobić, a Duch Święty daje nam pomoc, by to zrobić (Gal 4,4-7). Są cztery części „codziennej drogi”. (Kiedyś myślałem, że są tylko dwie, a tak naprawdę trzecia jest najważniejsza). Oto one:

  1. Czytanie Biblii. Przeczytaj fragment z Biblii i staraj się uchwycić jego znaczenie.
  2. Medytacja. To jest „krzyż” pomiędzy modlitwą a studiowaniem Biblii, połączenie. Medytacja jest po to, by za pomocą modlitwy wprowadzić prawdę do serca.
  3. Modlitwa. Rozmawiaj z Bogiem poprzez A) uwielbianie Go, B) wyznawanie Mu grzechów, C) zadawanie Mu pytań.
  4. Kontemplacja. Przestań mówić i po prostu podziwiaj Boga.

Pierwszą dyscypliną, której brakuje w większości ludzkich repertuarów pt. „dyscypliny życia wewnętrznego”, jest medytacja nad prawdą. Medytacja to skrzyżowanie dwóch innych dyscyplin: studium biblijnego i modlitwy. Medytacja to obie te rzeczy, ale nie polega ona tylko na przenoszeniu się z jednej do drugiej – jest mieszaniem ich. Większość z nas najpierw studiuje swoje Biblie, a potem przechodzi do listy modlitewnej, ale wtedy modlitwa jest oddzielona od Biblii, którą właśnie studiowaliśmy. Medytacja to modlitwa prawdą (właśnie przestudiowaną) głęboko w naszej duszy, aż rozpali ona ogień. Poprzez ogień rozumiemy – do momentu, w którym utworzą się różne osobiste powiązania – CIEBIE osobiście, czyli kształtuje on myślenie, porusza uczucia i zmienia działanie. Medytacja to osobista praca nad prawdą. Najbliższą do tego analogią jest ta, gdy ktoś żarliwie czyta list miłosny. Rozdzierasz kopertę i ważysz każde słowo. Nie mówisz po prostu: „Wiem to”, ale „co to oznacza? Co on lub ona naprawdę ma na myśli?”. Nie czytasz tego listu szybko, żeby uzyskać informację – chcesz wiedzieć, co znajduje się w tych słowach i sformułowaniach. A co ważniejsze, chcesz, żeby ten list w ciebie wsiąknął i cię kształtował.

Druga dyscyplina, której brakuje w większości ludzkich „repertuarów”, ma wiele nazw. Ja nazywam ją „kontemplacją”, chociaż inni ludzie nazywają ją inaczej. Św. Augustyn rozumiał, jak te dziedziny ze sobą współpracowały, jako „wznoszenie się duszy do Boga” w procesie, który składał się z trzech części. Nazwał je retentio, contemplatio i dilectio. Dla czytelnika może to być mylące, ponieważ to, co on nazywa „retentio”, większość z nas nazwałaby „studiowaniem Biblii”; to, co on nazywa „contemplatio”, my nazywamy „medytacją”, a to, co on nazywa „dilectio”, my nazywamy „kontemplacją”. Jednak mając w głowie to rozróżnienie terminologii, przyjrzyj się wyjaśnieniu, w jaki sposób ten proces działa.

Po pierwsze, retentio oznacza istotę prawdy Pisma Świętego i umieszczenie jej w centralnym punkcie naszego umysłu. Oznacza studiowanie i skupienie na wybranym fragmencie Pisma w celu zrozumienia go, dzięki czemu widzimy jego główną myśl. Zatem retentio oznacza odkrycie, o czym mówi dany fragment.

Po drugie, contemplatio oznacza „patrzenie na Boga poprzez tę prawdę”. Chodzi tu o zadanie takich pytań jak:

  • co ten fragment mówi mi o Bogu? co mi o Nim objawia?
  • jak mogę Go wielbić za te słowa i poprzez nie?
  • jak za te słowa i poprzez nie mogę się przed Nim ukorzyć?
  • jeżeli On naprawdę jest taki, w jaki sposób ta szczególna prawda zmienia moje życie?
  • czy moje życie pokazuje, że pamiętam o tym i działam zgodnie z tym?
  • Panie, co starasz się mi powiedzieć o sobie i dlaczego chcesz, żebym wiedział to teraz, dzisiaj?

Podczas procesu contemplatio odkryjesz, że przechodzisz od bardziej obiektywnego, analitycznego postrzegania rzeczy w stronę osobistego mierzenia się z Bogiem jako żywą rzeczywistością. Wiedza o Bogu staje się poznaniem Go. A to prowadzi do tego, że zaczynasz rozmawiać z Nim bezpośrednio i gorączkowo się modlić.

Po trzecie, dilectio oznacza rozkoszowanie się i rozsmakowywanie w Bogu, na którego patrzysz. Gdy zaczniesz Go już wielbić, wyznawać i zbliżać się do Niego na podstawie rozważanej przez siebie prawdy, wtedy często dzieje się coś innego. Jeżeli przeszedłeś od nauki do osobistej medytacji, wtedy, w zależności od twojej duchowej przenikliwości, życiowych okoliczności, w jakich się znajdujesz, i Bożego suwerennego Ducha, zaczynasz Go doświadczać. Czasami jest to łagodne, czasami silne, a czasami odczuwasz suszę.

Jeżeli medytujesz (contemplatio) i nagle odkryjesz, że przychodzą ci do głowy nowe pomysły, zapisz je i skup się na bezpośrednim uwielbianiu, wyznawaniu i rozkoszowaniu się. To znaczy (jak powiedziałby Luter), że „Duch Święty ci zwiastuje”. Co to jest? To w zasadzie jest „dostrzeganie” go poprzez wiarę za pomocą serca. Modlitwy Pawła w Liście do Efezjan 1 i 3 całkowicie tego dotyczą. Chodzi o to, by uwielbiać, zachwycać, odpoczywać (albo boleć nad, być uniżonym) w NIM. Jedną rzeczą jest czytać nuty, inną je zagrać. Jedną rzeczą jest praca nad diamentem, polerowanie go, nadawanie mu kształtu, inną – zachwycanie się nim.

Oto krok po kroku, jak to zrobić:

1. Lectio: Czytanie (u Augustyna: Retentio)

Opis: Lectio Divina lub „pobożne czytanie” czasami odnosi się do wszystkich 4 części modlitwy, ale zwykle dotyczy pełnego poświęcenia studiowania i rozważania tekstu Pisma Świętego. Jego celem jest personalizacja słowa i usłyszenie, jak Bóg mówi do nas tutaj i teraz. Lectio zakłada, że rozumiesz już dany fragment w sposób ogólny. Jeżeli tekst jest dla ciebie niejasny, musisz go najpierw przestudiować. „Właściwe” lectio oznacza łagodne i wolne czytanie, które skupia się bardziej na ważeniu i smakowaniu prawdy, która wynika z tekstu.

Praktyka:

  • Jeżeli masz więcej czasu, najpierw przestudiuj tekst. Opisz go w skrócie.
  • Zadaj sobie pytanie: czego uczę się o
  1. Bogu/Chrystusie: a) Kim jest, b) co zrobił.
  2. sobie/nas
  3. naszym zbawieniu: a) krzyżu, b) społeczeństwie, c) nowym stworzeniu
  4. tym, jak powinniśmy żyć: a) przykłady do naśladowania, b) nakazy, którym mamy być posłuszni, c) obietnice, których możemy oczekiwać.
  • Poszukaj trudnych słów lub komentarzy w odnośnikach.
  • Potem skup się na wolnym „duchowym czytaniu”.
  • Przygotuj się: bądź świadomy Jego obietnicy; szukaj pełnej uwagi; wiedz, że On chce się z tobą połączyć.
  • Czytaj wolno. Gdy jakaś myśl, zdanie lub słowo zwróci twoją uwagę, zatrzymaj się i zagłęb w niej. Niektóre rzeczy „zabrzmią” w tobie, uderzą cię albo zaskoczą.
  • Dobra metoda: powtarzaj daną frazę albo słowo ciągle na nowo, na głos – tak długo, aż wyciągniesz z niego nową myśl albo znaczenie. Potem idź dalej, aż twoją uwagę zwróci kolejna część.
  • Podkreślaj w trakcie czytania te części, które cię dotykają.

2. Meditatio: Przemyślenia (u Augustyna: contemplatio)

Opis: Teraz, w fazie medytacji, skup się na „radioaktywnych” sformułowaniach, wersetach i ideach i rozmyślaj głęboko nad prawdą. Celem jest zetknięcie ze sobą umysłu i serca, dzięki czemu możemy się przenieść w głębsze odczuwanie Bożej (i Jego prawdy) rzeczywistości i obecności. Medytacja to nie jest zwykłe myślenie czy modlitwa (zob. Ps 103): Jest to zejście umysłu z prawdą do najgłębszych zakamarków serca, aż całe nasze jestestwo zacznie tęsknić za Bogiem.

Praktyka:

Metoda nr 1 – Wybierz 1-2 wersety albo zdania (ze swojego lectio).

  • Przejdź przez tekst kilka razy, za każdym razem kładąc nacisk na inne słowo.
  • Zapytaj: „W jaki sposób nacisk na to słowo objawia inny aspekt prawdy? Jaką prawdę to słowo objawia? Co by się zmieniło, gdyby tego słowa brakowało?”
  • Zapytaj: „Dlaczego Bóg mi to dzisiaj pokazuje?”

Metoda nr 2 – Wybierz 1-2 wersety albo zdania (ze swojego lectio).

  • Nauczanie: Jaką podstawową prawdę lub nauczanie niesie ten fragment?
  • Uwielbienie: Jak mogę za to uwielbiać Boga? (Jaki atrybut to pokazuje?)
  • Wyznanie: Jakie złe myśli, uczucia, zachowania mają miejsce, gdy o tym zapominam?
  • Dziękowanie: W jaki sposób Jezus stanowi ostateczne objawienie tego atrybutu i/lub ostateczną odpowiedź na ten grzech? W jaki sposób ten grzech jest wywoływany przez niewłaściwą nadzieję, że ktoś lub coś da mi takie zaspokojenie, jakie może mi dać jedynie Jezus?
  • Błaganie: Czego potrzebuję od Boga, jeśli mam wprowadzić tę prawdę do swojego życia?

3. Oratio: Modlitwa

Opis: Podczas gdy lectio jest uważnym słuchaniem Boga a meditatio jest świadomym mówieniem do własnego serca, oratio jest mówieniem do Boga o tym, co słyszysz i czego się uczysz. Modlitwa po medytacji jest prawie zawsze bardziej zaangażowana i osiąga głębszy poziom duchowej świadomości. Zaczynasz od modlenia się swoimi medytacjami. Potem możesz przejść do „modlitwy królestwa” i składania próśb.

Praktyka:

  • Módl się słowami uwielbienia. Powiedz Bogu o tym, co w Nim kochasz i uwielbiasz. Wyobraź sobie, jak wyglądałby świat, gdyby wszyscy widzieli tę chwałę. Zapragnij jej.
  • Módl się słowami wyznania. Przyznaj, co zrobiłeś i wyznaj, kim jesteś. Wyobraź sobie: Jaki byłbyś, gdyby ta prawda była gwałtownie obecna w twoim życiu? Zapragnij jej.
  • Módl się słowami dziękczynienia. Przypomnij sobie jakąś historię z życia Chrystusa, w której objawił On ścieżkę, za którą Mu dziękujesz. Podziękuj Mu za to, co zrobił.
  • Módl się modlitwą błagalną. Poproś Go o to, kim powinieneś być i co powinieneś zrobić zgodnie z tym, co objawia ci ta prawda. A teraz przejdź do bardziej ogólnej modlitwy królestwa – proś, by królestwo przyszło w twoim własnym życiu, w życiu ludzi, których znasz i kochasz, w potrzebach i życiu miasta i świata.

4. Contemplatio: Odczuwanie (u Augustyna: dilectio)

Opis: Zwykle, ale nie zawsze, podczas Lectio, Meditatio albo Oratio pojawia się zaangażowanie i zaczynasz „odczuwać sercem” prawdy poznawcze, które właśnie rozważasz. Bardziej umiarkowane poziomy można opisać jako „słodycz” (Ach!) lub „iluminację” (Acha!). Na głębszych poziomach (wydaje się, że jest ich kilka), doświadczasz tego, co zostało nazwane „kontemplacją wlaną” („wlana” oznacza dana albo wlana z zewnątrz):

  1. jest poczucie rzeczywistości Bożej obecności
  2. dusza staje się bardziej pasywna niż aktywna, przyjmująca
  3. otrzymuje ogromne zapewnienie o tym, że należy do Boga
  4. może być nieopisana
  5. może w danym momencie może mieć fizyczny wpływ
  6. efektem są trwałe zmiany w życiu danej osoby.

Praktyka: Kontemplacja to naprawdę czysty dar (jak zakłada słowo „wlana”). Takie chwile mogą się zdarzyć w każdym momencie twojego rozważania, gdziekolwiek. Mogą być chwilowe lub dłuższe, delikatne lub wyraziste. Mogą namieszać w przepływie twojej medytacji i modlitwy a nawet lectio. Twój Bóg przechodzi obok, a ciebie to nie pochłania, ponieważ jesteś ukryty w Jezusie. Zatem nie do końca właściwe jest mówienie o „metodzie”, z wyjątkiem tego: ponieważ w zasadzie jest to milczące wpatrywanie się i podziwianie, nie próbuj trzymać się żadnego schematu ani metody, jeśli nadejdzie to w silny sposób. Luter powiedział: „gdy Duch Święty to rozpocznie, zerwij ze swoją medytacyjną rutyną”. To jest czysta rzeczywistość, zdolność do odpoczynku, zdolność do rozkoszowania się Jego pięknem. Gdyby to się nie „zadziało”, wtedy „próbowałbym” kontemplować po koniec każdego okresu rozważania. Staram się po prostu z podziwem wpatrywać w to, co widziałem tego dnia, bez wewnętrznego komentarza. Jednak prawdziwa kontemplacja jest poza naszą kontrolą.

Rozwijanie głębszego życia modlitewnego

Modlitwa jest główną częścią służby Słowu. Apostołowie ustanowili diakonat, żeby modli poświęcić się „modlitwie i służbie Słowa” (Dz 6,4). To niezwykłe, że ze wszystkich rzeczy, które z całą pewnością musieli robić, „wyciągnęli” modlitwę i ustawili ją na równi z całą pozostałą częścią „służby Słowa”. Wydaje się zatem oczywiste, że każdy, kto jest ordynowany do służby Słowa, powinien wyjść daleko poza „przeciętność” czy „normalność” chrześcijańskiego życia modlitewnego. Poniżej przyjrzymy się dokładniej trzem aspektom modlitwy – medytacji, wyznaniu/skrusze i uwielbieniu/kontemplacji.

1. MODLITWA PETYCYJNA

Osobista modlitwa może odbywać się w taki sposób, który nakierowuje osobę wierzącą na wspólnotową modlitwę, skupioną na królestwie i skierowaną na zewnątrz. Cele modlitwy petycyjnej to: a) naprawienie świata – przyjdź Królestwo twoje, ale również b) odpoczynek dla serca – bądź wola twoja. Eugene Peterson w swojej wspaniałej książce o modlitwie psalmami pt. Answering God pokazuje, w jaki sposób Psalm 4 (modlitwa wieczorna, skierowana na akceptację i refleksję) zajmuje miejsce przed Psalmem 5 (modlitwa poranna, skierowana na proszenie i działanie).

Modlitwa odpoczywającego serca. Wieczorem Dawid chce uspokoić swoje serce, żeby jego ciało również mogło odpocząć.

Psalm 4 – Drżyjcie i nie grzeszcie! Rozmyślajcie w sercu swym na łożu i milczcie! Składajcie sprawiedliwe ofiary i ufajcie PANU. Wielu mówi: Kto ukaże nam dobro? Wznieś nad nim światło oblicza swegso, PANIE! Wlałeś w serce me większą radość, Niż kiedy się ma obfitość zboża i wina. Spokojnie się ułożę i zasnę, Bo Ty sam, PANIE, sprawiasz, że bezpiecznie mieszkam.

W wersecie 8. Dawid osiąga cel wieczornej modlitwy. „Spokojnie się ułożę i zasnę”. Zdanie: „Ułożę się i zasnę” nie jest triumfalnym stwierdzeniem. To nie jest coś, czego możemy uniknąć! Sen w końcu nas pokona, nic na to nie poradzimy. Jednak cel wieczornej modlitwy można zauważyć w słowie „spokojnie”. Peterson pisze, że celem wieczornej modlitwy jest danie duszy tego samego pokoju i odnowy, jakie ciało otrzyma podczas snu. Oczywiście lekarze powiedzą nam, że dusza i ciało zawsze odpoczywają lepiej, jeśli robią to razem! Niespokojna dusza sprawi, że sen też będzie niespokojny, a ciało nie otrzyma pełni tego, co powinno. Dlatego regularna modlitwa wieczorna jest ważna zarówno dla zdrowia fizycznego jak i duchowego. Nie jest to modlitwa uwielbienia czy skruchy (chociaż prawdziwa modlitwa petycyjna nigdy nie jest tak do końca od nich oddzielona). Jest to przede wszystkim modlitwa petycyjna, w której potrzeby i troski, jakie nas przygniatają, zostają oddane w Boże ręce, dzięki czemu nasza dusza nie czuje się przygnieciona podczas snu.

Istnieją dwa cele modlitwy petycyjnej. Jeden z nich jest zewnętrzny. Poprzez nasze petycje Bóg wpływa na historyczne okoliczności (Jk 5,16b-18). On sprowadzi sprawiedliwość na świat poprzez nasze modlitwy (Łk 18,7-8). Jest wiele rzeczy, o których On mówi, że nam ich nie da albo na które nie wpłynie, dopóki o to nie poprosimy (Jk 4,2b). Gdy poprosimy, wtedy On da nam o wiele więcej ponad to, o co prosimy (Jk 1,6). Jednak widzimy tutaj, że drugi cel modlitwy petycyjnej jest wewnętrzny. Poprzez nasze petycje otrzymujemy pokój i odpoczynek. Tak jak fizyczny sen jest „oddaniem kontroli” i staniem się bezbronnym, tak samo modlitwa petycyjna jest „oddaniem kontroli” – odpoczynkiem i zaufaniem, że Bóg troszczy się o nasze potrzeby.

Jak Dawid daje odpocząć swojemu sercu? Widzimy tutaj pewną formę „łączenia się ze sobą samym” lub medytacji. On pracuje nad swoim własnym sercem – pośrodku swojej modlitwy nie mówi do Boga, ale do siebie. Medytuje – krytykuje siebie i daje sobie samemu radę oraz wprowadza do serca działającą prawdę. To wyjaśnia, dlaczego, gdy kończy z „poradnictwem”, jego serce zmienia się z hałaśliwego, jakim było w wersecie 1., na ciche w wersecie 8. W skrócie Dawid „zwiastuje sobie samemu”, co pozwala mu na zrzucenie z siebie ciężarów i powierzenie swoich potrzeb w Boże ręce.

Oto ostateczna rada Dawida, jaką daje sobie samemu. W wersecie 7. stwierdza: „Wznieś nad nim światło oblicza swego, Panie!”. Zatem werset 8. jest potężnym stwierdzeniem. „Jeśli mam przywileje Ewangelii – pewność i dostęp do miłości, łaski i przyjaźni Boga, to wszystko inne jest łatwe”. Lata temu młody Jonathan Edwards napisał kazanie, które składało się z następujących założeń:

  1. Nasze złe rzeczy zamienią się w dobro (Rz 8,28).
  2. Nasze dobre rzeczy nigdy nie zostaną nam odebrane (Ps 4,6-7).
  3. To, co najlepsze, jest dopiero przed nami (1 Kor 2,9).

Dawid mówi nam tutaj, że nasze prośby mogą zostać skażone użalaniem się nad sobą, jeśli nie towarzyszy im uwielbienie i dziękczynienie za wspaniałe, trwałe błogosławieństwo zbawienia. Mamy zdumiewać się nad naszym dostępem do Boga („światło oblicza twego”) i „radością”, wynikającą ze świadomości, że należymy do Boga. Dopiero gdy nasze doczesne potrzeby postawimy w perspektywie danej nam i zagwarantowanej chwały, wtedy będziemy w stanie składać petycje bez pogrążania się w troski i użalanie się nad sobą.

Podsumowując – jeżeli przedstawiając Bogu swoje prośby zatapiamy się głębiej w przygnębienie, złość albo użalanie się nad sobą, to dlatego, że nie wykonaliśmy naszej pracy na sercu. Musimy być pewni, że

  1. rzeczy, o które prosimy, nie są bożkami, bo w przeciwnym razie nasza petycja sprawi, że będziemy jeszcze bardziej zniechęceni
  2. rzeczy, o które prosimy, nie potęgują naszego gniewu i poczucia wyższości nad innymi, bo w przeciwnym razie nasza petycja sprawi, że staniemy się bardziej zgorzkniali
  3. gdy o coś prosimy, poświęcajmy również czas na radowanie się i dziękowanie Bogu za to, co już mamy i czego w Ewangelii nie możemy utracić.

Modlitwa zmieniająca świat. Rano Dawid przygotowuje się do energicznych, agresywnych działań.

Psalm 5 – Usłysz, PANIE, słowa moje, Przejmij się westchnieniem moim, Zważ na głos błagania mego, Królu mój i Boże mój, bo modlę się do ciebie. PANIE, od rana racz słuchać głosu mojego; Rano przedkładam ci ofiarę i wyczekuję. Albowiem Ty nie jesteś Bogiem, który chce niegodziwości, Zły nie może z tobą przebywać. Nie ostoją się chełpliwi przed oczyma twymi, Nienawidzisz wszystkich czyniących nieprawość. Zgubisz kłamców, Zbrodniarzami i obłudnikami brzydzi się Pan. Lecz ja dzięki obfitości łaski twojej wejdę do domu twego, Skłonię się ku świętemu przybytkowi twemu w bojaźni przed tobą. PANIE, prowadź mnie według sprawiedliwości swojej, Ze względu na wrogów moich Wyrównaj przede mną drogę twoją! Lecz rozradują się wszyscy, którzy tobie ufają, Będą się głośno weselić na wieki; Ty będziesz ich osłaniać, a ci, którzy miłują imię twoje, będą się radować tobą. Bo Ty, Panie, błogosławisz sprawiedliwego, Osłaniasz go życzliwością jakby tarczą.

Najpierw widzimy tutaj spontaniczną, ale zdyscyplinowaną równowagę w zastosowanej tu metodzie. W wersecie 1. Dawid zwraca uwagę na westchnienie serca. Zatem jego petycje to największe obawy, nadzieje, troski i pragnienia serca. Są spontanicznym wołaniem jego serca. Z drugiej strony, w wersecie 3. „przedkłada” swoje prośby Bogu w sposób uporządkowany i systematyczny. To jest ważna równowaga. Z drugiej strony to znaczy, że musimy zrobić dokładny spis wszystkiego, co ciąży nam na sercu, sprawiając, że nasze serce „wzdycha”. Nie powinniśmy popełnić błędu, czyniąc westchnienia naszymi modlitwami. W przeciwnym razie przejdziemy przez dany dzień topiąc się w skupianiu się na sobie, niepokoju, użalaniu się nad sobą czy gniewie. Odkryłem, że moja „lista modlitewna” musi pochodzić z serca. Jednak nie wystarczy po prostu wiedzieć, jakie są troski serca. Musimy je wyodrębnić, a potem zmierzyć się z nimi w szczególnej, uporządkowanej, regularnej (każdego ranka!) petycji. Podsumowując – petycję musi cechować zarówno porządek jak i żarliwość. Musimy odkryć najgłębsze westchnięcia naszego serca, ale potem poświęcić czas na modlitwę o nie w sposób zdyscyplinowany.

Po drugie w tej postawie widzimy równowagę aktywno-pasywną. Widać to w stwierdzeniu „wyczekuję” (w. 3.) – czasami ten fragment jest tłumaczony jako „wypatruję”. „Wypatrywać” lub „wyczekiwać” pokazuje najpierw aktywną, pełną nadziei postawę. Idziemy do przodu w pewności. Nie boimy się, nie przewidujemy, nie spoglądamy przez ramię. Z drugiej strony „wypatrywać” i „wyczekiwać” oznaczają, że powstrzymujemy się przed odpowiadaniem na Boże modlitwy za Niego. Relaksujemy się i pozwalamy Mu działać. Nie mścimy się, nie przepracowujemy, nie idziemy na skróty. Odpoczywamy wiedząc o Jego aktywnej trosce o nas.

Jak Dawid w tym przypadku ustawia swoje serce w stan chętnego oczekiwania? Wydaje się, że ma pewność, że Bóg usłyszy jego petycje. Dawid miał swoje powody – swoje doświadczenie z Bogiem, objawienie Ducha Bożego w jego sercu. Ale, wierz lub nie, my mamy jeszcze większe źródło zapewnień, że Bóg wysłucha naszych petycji.

Wiemy, że Bóg odpowie, gdy do Niego zawołamy (w. 1.), ponieważ pewnego tragicznego dnia nie odpowiedział Jezusowi, gdy ten zawołał. Jezus również wzywał „swojego Boga”, ale został opuszczony (Mt 27,46). Jednak cierpienie i zmartwychwstanie Jezusa miały miejsce w zastępstwie za nas (2 Kor 5,21). To my zasługujemy na to, by nas opuścić i by nasze modlitwy zostały odrzucone. Dlaczego? Ponieważ On jest sprawiedliwym Bogiem (w.1.). Bez Chrystusa werset 1. działa raczej na nerwy. Proszenie sprawiedliwego Boga o odpowiedź, gdy sami jesteśmy pełni skaz, jest pomyłką. Psalmista mówi: „Gdybym knuł coś niegodziwego w sercu moim, Pan nie byłby mnie wysłuchał” (Ps 66,18). Ale kto z nas może powiedzieć, że nie pielęgnuje w swoim sercu zła?

Jednak Jezus doświadczył odrzucenia modlitwy, na które my zasługujemy, dzięki czemu my możemy doświadczyć przyjęcia modlitwy, na które On zasługiwał (2 Kor 5,21). Wiemy, że Bóg nam odpowie, gdy zawołamy „mój Boże”, ponieważ Bóg nie odpowiedział Jezusowi, gdy ten wołał w ten sam sposób na krzyżu. Teraz sprawiedliwość Boga gwarantuje nam, że On nam odpowie. Bóg musi nas słyszeć, w przeciwnym razie byłby niesprawiedliwy. Nasze grzechy zostały spłacone. Bez Chrystusa Boża sprawiedliwość byłaby gwarancją tego, że On nas nie słucha. Z Chrystusem Boża sprawiedliwość gwarantuje nam to, że On nas słucha!

To jest prawdopodobnie ostateczny sposób, w jaki petycja zdejmuje ciężar z serca – wtedy, gdy jest połączona z Ewangelią. Dawid intuicyjnie wiedział, że Bóg mu odpowie, mimo że w wersecie 5. mówi, że Bóg odpowie mu tylko wtedy, gdy Dawid „przedłoży mu ofiarę”. Świątynia była miejscem składania ofiar za ludzkie grzechy. Wiemy jednak, że Jezus dał nam ostateczną ofiarę. Dlatego chodzi tu o pamięć o tej ofierze i naszej akceptacji w Nim, która zapewnia nas, że nasze petycje zostaną wysłuchane i że On odpowie nam w najmądrzejszy sposób. Jeżeli zostaniemy odrzuceni, to nie dlatego, że jesteśmy nic nie warci, a tylko dlatego, że nasze prośby nie były najmądrzejsze.

Jezus nauczył nas modlić się słowami „Ojcze nasz” – ma nam to przypominać, że przychodzimy do Boga jako jego kochane dzieci, zaadoptowane do rodziny.

  1. Ponieważ jesteśmy Jego dziećmi, wiemy, że On chce nam odpowiedzieć i jest nam oddany.
  2. Ale ponieważ jesteśmy Jego dziećmi, wiemy, że mamy niewiele mądrości i nie zawsze prosimy o mądre rzeczy.

Zawsze jednak mamy zapewnienie, że Bóg zawsze da nam to, o co byśmy poprosili, gdybyśmy wiedzieli to wszystko, co On wie. To wszystko jest częścią zapewnienia, które mamy i które sięga głębiej niż pewność Dawida. O ile lepiej powinniśmy spać w nocy niż on? A śpimy?

2. MEDYTACJA-MODLITWA

Istnieje powszechna zgoda co do tego, że pomimo tego, że jest to możliwe, by głębokie doświadczenia Bożej obecności i Jego mocy zdarzały się wszędzie, zwykłym sposobem na „wejście głębiej” duchowo jest medytacja. Żeby wejść głębiej w samopoddanie się, a potem w wyższy, czystszy poziom wiary i dostrzegania Jego piękna, a w końcu w potężną, dynamiczną modlitwę o świat – musimy zacząć od medytacji. Można to opisać albo jako „przed-modlitwę”, albo jako „połączenie” studium biblijnego i modlitwy. Teraz możemy przyjrzeć się medytacji i praktycznym sposobom, w jakie możemy ją praktykować.

ZROZUMIENIE MEDYTACJI

Medytacja jako Lectio Divina – „pobożne czytanie”

  • Medytacja to formatywne czytanie Biblii w przeciwieństwie do nieformatywnego.
  • W czytaniu nieformatywnym ty badasz tekst i zadajesz pytania. W czytaniu formatywnym to tekst bada ciebie i zadaje ci pytania.
  • Celem czytania nieformatywnego jest zbieranie wielu faktów i danych – może to dziać się gwałtownie, zbierając informacje. Czytanie formatywne jednak jest wolnym czytaniem. Jego celem jest wyczuwanie a nie skupianie się na informacji (np. „To jest wspaniałe!”, „To jest cudowne!”, „To boli!”, „To jest piękne!”). Dlatego czytanie formatywne jest nazywane Lectio Divina – „pobożnym czytaniem”.
  • Oczywiście czytanie formatywne jest dużo efektywniejsze, jeśli następuje po czytaniu nieformatywnym. Ciężko jest „wyczuć” prawdę, jeśli uznajesz ją za mylącą lub niejasną albo jeśli nie widzisz w niej bogactwa znaczeń.

„Medytacja to zejście z umysłem do serca, by stanąć tam twarzą w twarz z Panem, wszechobecnym, wszechwidzącym, przenikającym cię”. Teofan Pustelnik

Medytacja to połączenie Bożej prawdy z centrum własnego jestestwa, aż Trójca Święta i całe jej Słowo staną się dla nas prawdziwe i zaczniemy ich szukać. To jest myślenie o prawdzie w środku i o prawdzie na zewnątrz, aż te idee staną się „wielkie” i „słodkie”, poruszające i dotykające i aż Boża rzeczywistość będzie wyczuwalna w sercu. Medytacja to, ściśle mówiąc, ani studium biblijne, ani modlitwa, ale raczej studium biblijne przemieniające się w modlitwę.

„Od czasu do czasu odnajdywałem wewnętrzną słodycz, której dawałem się unosić w swojej kontemplacji, w spokojnej, słodkiej abstrakcji duszy, odrywając się od trosk tego świata, obsesyjnych idei i wyobrażeń, do samotności, słodkich rozmów z Chrystusem, otulony i zatopiony w Bogu. To poczucie boskich spraw, które miałem, potrafiło nagle, tak po prostu rozpalić w moim sercu słodki płomień, żar mojej duszy, którego nie umiem wyrazić”. Jonathan Edwards, „Personal Narrative” w A Jonathan Edwards Reader (Yale Press)

PROPONOWANY SPOSÓB MEDYTACJI

Przygotowanie. Cel: Wewnętrzne skupienie

  • Módl się wersetami z inwokacją
  1. Mówią one o Bożej obecności i Bożym pragnieniu relacji ze mną: Psalm 16,8; 27,4, 9-10; 40,16; 43,4; 63,1-3; 67,1; 84,5-7; 103,1-2; 139,7-10; Mt 11,28-30, J 4,23
  2. Medytuj – nad każdym słowem: „o czym ono naucza?”
  3. Módl się tymi słowami.
  • Medytacja
  1. Bądź świadomy Bożej obecności w pomieszczeniu.
  2. Pamiętaj o Jego wartości i o tym, że poznanie Go jest ważniejsze od wszystkiego, co może mnie rozpraszać albo o co mogę się troszczyć.
  3. Odrzuć/okaż skruchę za przychodzenie do Niego z jakiegokolwiek innego powodu niż Jego własne piękno.
  4. Poddaj: małe ambicje, by osiągnąć sukces, plany, troski, zmartwienia.
  5. Poproś Go, by pozwolił ci w pełni się do siebie zbliżyć.
  6. Zapisz na kartce myśli, które cię rozpraszają, wróć do nich po swoich rozważaniach.
  • Módl się wersetami iluminacji
  1. Werset iluminacji mówi mi o tym, jak Bóg może mnie oświecić, przemówić do mnie: Ps 43,3; Ps 119; Ef 1,17-19; 3,16-19; Obj 3, 19-20

Duchowe czytanie. Cel: Zrozumienie. Zobacz Lectio powyżej.

Modlitwa medytacyjna. Cel: Oświecenie. Zobacz Meditatio powyżej.

Przejście. Jeżeli doświadczenie oddziałujące („słodycz”) i doświadczenie wglądu („patrzenie”) idą naprzód, wtedy znajdujesz się u progu kontemplacji. Po prostu siedź po cichu i ciesz się Bogiem oraz tym, co ci pokazał. Nie zadawaj pytań – po prostu podziwiaj i uwielbiaj. Rób to przynajmniej raz w tygodniu, przez dłuższy czas.

3. MODLITWA SKRUCHY lub MODLITWA AFEKTYWNA

Czym są afekty?

„Afekty” nie są po prostu emocjami. W starszej literaturze (w której najważniejsza była książka Religious Affections, autorstwa J. Edwardsa), „afekty” są wyrażeniem, które oznacza nasze podstawowe motywacje. Afekty to nie tyle emocjonalne szczęście i smutek, co miłość, żarliwość i poświęcenie. To, co twoje serce kocha najbardziej, co uważa za najpiękniejsze w życiu – to są te rzeczy, które traktuje afektywnie i które skłaniają serce do służby. Jesteś motywowany przez to, co twoje serce traktuje afektywnie.

A tak, jeśliście wzbudzeni z Chrystusem, tego co w górze szukajcie, gdzie siedzi Chrystus po prawicy Bożej; (2) o tym, co w górze, myślcie, nie o tym, co na ziemi. (3) Umarliście bowiem, a życie wasze jest ukryte wraz z Chrystusem w Bogu; (4) gdy się Chrystus, który jest życiem naszym, okaże, wtedy się i wy okażecie razem z nim w chwale. (5) Umartwiajcie tedy to, co w waszych członkach jest ziemskiego: wszeteczeństwo, nieczystość, namiętność, złą pożądliwość i chciwość, która jest bałwochwalstwem. Kol 3,1-4

  1. Czym są te ziemskie rzeczy, opisane w tym fragmencie?
  2. Skąd wiesz, że twoje serce skupia się na czymś? W jaki sposób możesz nastawić swoje serce na coś?
  3. Czym są afekty? Jaka byłaby afektywna modlitwa?

Czym jest modlitwa afektywna?

„Modlitwa afektywna może być opisana jako taki rodzaj modlitwy, w którym działania będą przeważać nad dyskursem intelektu. To często prosta medytacja wypełniona miłością” (Spiritual Theology, Jordan Aumann O.P.). Pomiędzy medytacją a modlitwą afektywną istnieje bardziej naturalne połączenie niż medytacja i kontemplacja. Zatem przejście do modlitwy afektywnej jest bardziej stopniowe i naturalne. Mimo to, ponieważ niektórzy z nas są raczej skupieni na intelekcie, czasami musimy przejść od bardziej poznawczego „słuchania” do „ofiarowania”.

Modlitwa afektywna ma aspekty negatywne i pozytywne. Mówiąc o negatywnych, widzimy to, czemu nasze serce się „sprzedało” – czym nasze serce się raduje i czemu służy. Purytanie nazywali to „umartwieniem”. Możesz to nazywać po prostu skruchą, ale dzisiaj to słowo oznacza po prostu, że jest ci przykro za coś, co zrobiłeś źle. „Umartwianie” jest określeniem i osłabieniem grzechu na poziomie motywacyjnym poprzez zidentyfikowanie bożków naszego serca – tego, co za bardzo kochamy, tego, co za bardzo na nas wpływa. Na przykład jeżeli czujesz się głęboko dotknięty czyjąś krytyką, to dlatego, że afekty twojego serca są nastawione na twoją reputację. Jeżeli jesteś pracoholikiem, to dlatego, że twoje afekty są nastawione na zarabianie pieniędzy albo na twój status. Jeżeli jesteś zbyt zależny od kogoś, kogo kochasz, od przyjaciela albo członka rodziny, wtedy jest podobnie. Umartwianie to zidentyfikowanie tych rzeczy i okazanie skruchy za ich nadmierną ważność. (Ale ponieważ w większości wypadków to są dobre i przyjemne rzeczy, nie zostajesz tam).

Cechy pozytywne: modlitwa afektywna wzbudza nasze afekty wobec Chrystusa – wobec tego, co On 1) zrobił i 2) dał nam – w taki sposób, że On zastępuje inne rzeczy w naszym sercu. To zwykle oznacza, że mamy wykorzystać owoce naszej medytacji do pogłębienia naszej miłości do Niego, do składania ofiar, pogłębiania naszego poddania się Mu i naszej służby. Jeżeli twoja medytacja pobudza twoją miłość do Boga w taki sposób, że chcesz poddać swoją wolę i służyć Mu w głębszy sposób, to znaczy, że przeszedłeś od motywacji do modlitwy afektywnej.

Niebezpieczeństwo. Nie powinieneś używać siły wobec swojej woli. Edwards w książce Freedom of the Will pokazuje, że wola jest niczym innym jak ćwiczeniem całej osoby do tego, by osiągnąć to, co najbardziej kocha i czego pragnie. Nie możesz ostatecznie zmusić siebie do tego, by być bardziej posłuszną osobą. Dopiero gdy Duch Święty działa poprzez medytację, by wzbudzić twoją miłość do Niego, dopiero wtedy możesz nakierować służbę twojego serca na prawdziwych panów i odciągnąć ją od panów fałszywych.

Czasami modlitwa afektywna jest nawiedzana i błogosławiona przez Boga, dzięki czemu przez chwilę możesz poczuć dwuznaczność „ciała i ducha”. Zamiast poczucia, że musisz skierować swoje afekty z dala od ich bożków, w stronę Chrystusa, pojawia się „prostota” – jedność tego, co twój umysł mówi ci o władzy Chrystusa i tego, co czuje twoje serce. Zaczynasz się zastanawiać: dlaczego w ogóle kiedykolwiek chciałem grzeszyć? Dlaczego inne rzeczy były tak ważne? (Jacques Bousset nazwał to „modlitwą prostoty”, a Teresa z Avila nazwała to „modlitwą uzyskanego spokoju”). Nawet przez chwilę nie wolno nam myśleć, że to oznacza, że zniszczyliśmy w swoim sercu wszystko, co przeciwstawia się przywództwu Chrystusa. (John Wesley błędnie rozpoznał w doświadczeniu właśnie takie podejście i nazwał je doświadczeniem „bezgrzesznej doskonałości”). W zasadzie wszystko to, co się wydarzyło, można opisać stwierdzeniem, że nasz grzech w końcu ucichł dzięki łaskawemu działaniu Ducha Świętego. Po prostu nie trajkocze jak do tej pory. Ale nadal jest bardzo obecny. Potrzebujemy jednak takich chwil jasności. Modlitwa prostoty nie wiąże się z żadną metodą, ponieważ jest prostym darem. Czasami modlitwa prostoty oznacza, że Duch Święty da ci czas na prawdziwą modlitwę kontemplacyjną. Jeżeli w takiej chwili skupisz się na czystym uwielbieniu, najpewniej doświadczysz wspaniałej możliwości patrzenia na Jego piękno.

Poniżej znajduje się praktyczny przewodnik po medytacji, stopniowym wchodzeniu do modlitwy afektywnej i zwracaniu się w stronę kontemplacji.

PROPONOWANY SPOSÓB NA MODLITWĘ SKRUCHY I AFEKTYWNĄ

Regularna/codzienna modlitwa skruchy

Cel: Miłość. Odwrócenie serca od niewłaściwych przedmiotów i oddanie go Panu.

Jak?

  • Wróć do twoich efektów medytacji „wyznaniowej”. Zapytaj: „Dlaczego te grzechy są wywoływane przez niewłaściwą nadzieję, że ktoś lub coś może dać mi taką satysfakcję, jaką może dać mi prawdziwie tylko Jezus?”. Okaż skruchę za zasmucanie i ignorowanie Go.
  • Wróć do swoich wyników medytacji „dziękowania Chrystusowi”. Zapytaj: „Dlaczego Chrystus daje mi więcej, pełniej i z większą łaską to, czego szukam gdzie indziej?”. Raduj się i pomyśl o tym, co On zrobił i co ci dał.
  • Oddaj Mu swoje serce i poddaj swoją wolę.

Skupiona modlitwa, gdy masz więcej czasu:

Pytania na przejście od medytacji do modlitwy afektywnej.

  • Jakie grzechy przeoczenia lub zaniedbania są tutaj objawione? (Czy mieszczą się w nich obietnice, których nie spełniłem? Czy są tam przykłady, których nie naśladuję? Czy są tam polecenia, których nie wykonuję?)
  • Jakie fałszywe emocje, złe zachowanie lub niewłaściwe postawy pojawiają się we mnie, gdy zapominam o prawdzie o tym, kim Bóg lub Chrystus jest naprawdę?
  • Czy ten grzech jest spowodowany niewłaściwą nadzieją na to, że ktoś lub coś da mi tę satysfakcję, którą może mi dać prawdziwie tylko Jezus?

LUB pytania na przejście od refleksji nad trudami dnia codziennego do modlitwy afektywnej.

  • Gdy jesteś zły. Zapytaj: „Czy jest dla mnie coś zbyt ważnego? Coś, co wmawiam sobie, że muszę mieć? Czy dlatego jestem zły – ponieważ nie mogę mieć czegoś, co uważam za konieczne, mimo że tak nie jest?”. Napisz na kartce, co to może być.
  • Gdy się boisz albo jesteś bardzo zaniepokojony. Zapytaj: „Czy jest dla mnie coś zbyt ważnego? Coś, co wmawiam sobie, że muszę mieć? Czy dlatego się boję – ponieważ zagrożone jest coś, co uważam za niezbędne, mimo że tak nie jest?”. Napisz na kartce, co to może być.
  • Gdy jesteś przybity albo nienawidzisz siebie. Zapytaj: „Czy jest dla mnie coś zbyt ważnego? Coś, co wmawiam sobie, że muszę mieć? Czy dlatego czuję się taki przybity – ponieważ straciłem coś albo nie udało mi się w tym, co uważałem za niezbędne, mimo że tak nie jest?”. Napisz na kartce, co to może być.

Wskazówki, jak radzić sobie z bożkami, gdy je już zidentyfikujemy:

OKAŻ SKRUCHĘ

  • Zobacz, jak one są słabe i biedne (same w sobie). Bożki kreują złudzenia. Wydają się potężniejsze niż są w rzeczywistości. Cofnij się i zobacz je z właściwej perspektywy.
  • Zobacz, jak są niebezpieczne (dla ciebie). Bożki zniewalają i nigdy nie czują się zaspokojone. Zrozum, jak cię coraz bardziej niszczą.
  • Zobacz, jak są poważne (dla Chrystusa). Bożki są ostatecznie okrutne dla serca tego, kto da im zbyt dużo, a koszty są niezmierzone.

RADUJ SIĘ

Jeżeli chcesz się pozbyć bożków tak, żeby nigdy nie wróciły, musisz nauczyć się cieszyć się tą szczególną rzeczą, którą Jezus daje albo tym szczególnym skarbem, jakim Jezus zastępuje tego szczególnego bożka w twoim sercu.

Zobacz dział „Raduj się w szczególności” w części 2.4 wskazówek dotyczących zastępowania bożków radością w Chrystusie.

4. MODLITWA KONTEMPLACYJNA

„Kontemplacja to skupienie całej uwagi duszy na Bogu. Całe wewnętrzne ja jest ciche, spokojne i patrzące tylko na Boga w stanie całkowitego szacunku, podziwu i płynącego z serca uwielbienia”. Peter Toon, autor anglikański

Ona może się zacząć od słów chwały lub uwielbienia, ale w zasadzie wykracza poza słowa i analizę i przechodzi do intuicyjnego chwytania „większego obrazu”. Patrzysz więc, by po cichu podziwiać, a nie analizować.

Doświadczenia modlitwy kontemplacyjnej

„Zeszłej wiosny, podczas pewnego piątkowego wieczoru, gdy modliłem się przy łóżku, wydawało mi się, że znalazłem się w ogromnej przestrzeni. To była wspólnota z Bogiem. Wcześniej Bóg był dla mnie odległy. Po tym doświadczeniu obudziłem się chwilę po pierwszej. Przebywałem w boskiej wspólnocie przez około cztery godziny. Nie potrafię ci powiedzieć, co to było, poza tym, że było to boskie”. Evan Roberts (1904)

„18 lipca 1735 roku, podczas mojej cichej modlitwy, nagle poczułem, że moje serce się topi, tak jak wosk od ognia, z miłości do Boga, mojego Zbawiciela. Czułem nie tylko miłość i pokój, ale również pragnienie bycia z Chrystusem. A w najgłębszej części mojej duszy był płacz, którego wcześniej zupełnie nie znałem. Brzmiał on: Abba, Ojcze! Abba, Ojcze! Nie potrafiłem przestać nazywać Boga swoim Ojcem. Wiedziałem już, że jestem jego dzieckiem i że on mnie kocha. Moja dusza była napełniona i nasycona, a ja wołałem: Wystarczy! Wystarczy! Jestem nasycony! Daj mi siły, a ja pójdę za tobą przez wody i ogień. Była we mnie „miłość Boża rozlana w sercach naszych przez Ducha Świętego” (Rz 5,5)”. Howell Harris (1735)

W roku łaski 1654, w poniedziałek, 23 listopada, w święto św. Klemensa, od dziesiątej wieczorem do pół godziny po północy.

Ogień!

Boże Abrahama, Boże Izaaka, Boże Jakuba.

Nie filozofów czy uczonych.

Pewność, pogoda ducha, uczucie, radość, pokój.

Zapominanie o świecie i wszystkim za wyjątkiem Boga.

Świat Ciebie nie poznał, lecz ja Ciebie poznałem
Radość, radość, radość, łzy radości.

Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?

Niech nie będę oddzielony od Niego wiecznie.

Blaise Pascal

Pewnego razu, gdy jechałem do lasu dla zdrowia, w 1737 roku, gdy zsiadłem z konia w miejscu odpoczynku, gdyż miałem w zwyczaju chadzać na kontemplację i modlitwę, miałem przed sobą widok, który wydał mi się nadzwyczajny – widok chwały Syna Bożego, jako Mediatora pomiędzy Bogiem a człowiekiem, jego wspaniałej, wielkiej, pełnej, czystej i słodkiej łaski i miłości oraz łagodnej ochrony. Ta łaska, która się pojawiła, była tak spokojna i słodka – wydawało się, że jest wysoko nad niebiosami. Postać Chrystusa pojawiła się jako nieopisanie doskonała, a jej doskonałość przewyższała wszelki rozum i poznanie. Trwałem w tym stanie około godziny, a przez większość czasu tonąłem w powodzi łez i łkałem głośno. Odczułem, że żarliwość duszy jest, nie umiem tego inaczej wyrazić, opróżniona i unicestwiona: by leżeć w prochu i by być pełnym wyłącznie Chrystusa, by kochać go świętą i czystą miłością, by mu ufać, by żyć dla niego, by mu służyć i go naśladować i by zostać całkowicie oczyszczonym boską i niebiańską czystością. Wiele razy potem miałem podobne wizje, a ich afekty były takie same. Jonathan Edwards, „Personal Nature”

PROPONOWANY SPOSÓB NA MODLITWĘ KONTEMPLACYJNĄ

Cel: Piękno. By wyczuć sercem, że Pan jest całkowicie wystarczający i doskonały.

  • Najlepiej – Po prostu raduj się tym, że w Chrystusie masz wszystko i przejdź do głębszej chwały. Po prostu podążaj za tą linią myśli, którą Duch Święty dla ciebie „rozgrzał”. Wróć do jego obecności, podziwiaj go i zachwycaj się nim. Zatrzymaj, na tyle, na ile to możliwe, wewnętrzne trajkotanie i analizowanie. Nie bądź wobec tego legalistyczny. Być może odkryjesz, że przeniosłeś się do wewnętrznej pieśni. Jeżeli rozpocznie się kontemplacja, to ona po prostu będzie. Nie zabiegaj o nią na siłę.
  • Wróć do efektów „uwielbienia” i zapytaj:
  1. co to mówi mi o Jego majestacie i wielkości?
  2. co to pokazuje mi o Jego łasce, wspaniałości i słodyczy?
  3. co to pokazuje mi o jego mądrości, symetrii, głębokości?

W takim razie jak mogę odrzucać albo przeoczyć taki cud, miłość, łaskę i wielkość?

  • Psalmy chwały, które stosują „strumień modlitwy” w kilku psalmach chwały.
  • Imiona Jezusa (w „Lord of Glory” Warfielda) Ofiara (w „The Temple” Herberta)

Pytania do refleksji:

  1. Na początku tej części Keller pisze: „Wydaje się zatem oczywiste, że każdy, kto jest ordynowany do służby Słowa powinien wyjść daleko poza „przeciętność” czy „normalność” chrześcijańskiego życia modlitewnego”. Jak się czułeś, czytając te słowa? Gdzie znajdujesz się w swoim życiu modlitewnym? W jaki sposób Ewangelia wpływa na twoje uczucia względem modlitwy?
  2. Tim podaje 4 główne rodzaje modlitwy. Napisz krótkie podsumowanie, wyjaśniając każdy z nich.
  3. Jaka jest twoja aktualna praktyka w duchowym rozważaniu? Czy to wystarcza?
  4. Tim Keller krok po kroku objaśnia sposoby na praktykowanie modlitwy medytacyjnej. Postaraj się naśladować te cztery kroki (lectio, meditatio, oratio, contemplatio) przez tych kilka tygodni przed naszym kolejnym spotkaniem. Pod koniec tego eksperymentu odpowiedz na pytania:
    Jak ten proces zmienił twoje doświadczenie w modlitwie, jeśli w ogóle?
    Który z tych czterech aspektów tej praktyki miał dla ciebie największe znaczenie? Który z nich miał najmniejsze znaczenie? Wiesz, dlaczego?
  5. Gdy znajdujesz się w miejscu duchowej potrzeby, w jaki sposób zmiękczasz lub ożywiasz swoje serce na Boga?
  6. Gdybyś czuł się duchowo martwy i zniechęcony, co byś zrobił, żeby otrzymać pomoc?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*